Dawno na blogu nie pisałam nic o kuchni. A tu się trochę pozmieniało. I chociaż od samego początku nie było spektakularnych zmian, to mimo wszystko drobne ruchy zmieniły ciut charakter tej przestrzeni. Pisząc ruchy, nie mam na myśli przesuwania lub przewieszania czegokolwiek. To są zmiany w dodatkach. Tylko i wyłącznie. A jednak znacząco wpływają na odbiór całego wnętrza.
Jeszcze półtora miesiąca temu tu i ówdzie błyskało wspomnienie czerwieni. Poczyniłam ostateczne ruchy farbą i ten kolor został tylko na archiwalnych zdjęciach. Od jakiegoś czasu czerwień w domu mnie drażniła i musiałam ją schować. Nie pozbyłam się wszystkiego w tym kolorze. Ulubione gadżety schowałam. Wiadomo, kobieta zmienną jest. Jeszcze przyjdzie czas, że jej zapragnę równie mocno, co teraz pragnęłam jej nie mieć.
Pustkę po tej barwie coraz śmielej zapełnia zieleń. Choć dominuje raczej w roślinności. Staram się specjalnie nie kupować dużej ilości skorup i gadżetów w tym kolorze. Ewentualnie takie, które mogłabym przemalować. Kuchnia zyskuje również co raz więcej akcentów z naturalnych materiałów, jak drewno czy skóra. W takiej wersji lubię ją bardzo. Ciekawa jestem czy Wam przypadnie do gustu.
Dla przypomnienia, jeszcze nie tak dawno, prezentowała się tak :
Aktualnie wygląda tak :
Te małe trzy otwarte półki, to był jedna z lepszych decyzji w projektowaniu mojej kuchni. To co na nich ustawie w dużej mierze, nadaje charakter i klimat temu kątowi. I może nie przestawiam na nich co tydzień, to jednak na tyle często, żeby nie mieć potrzeby zmian większego kalibru.
Pudełka na szafie, kiedyś były w niebieskie i czerwone paski. Długo szukałam takich, które pasowały by wielkością (niestety IKEA wycofała ten rozmiar z oferty) i kolorem. Nie znalazłam. Skorzystałam więc z własnych eksperymentów, które pokazałam Wam TU i po porostu przemalowałam pudełka farbą do ścian i do drewna 😉
Zegar, który kilka lat temu udało mi się kupić na przecenie, uwielbiam. Nie chciałam wymieniać go na inny, bo idealnie wpasował się w to miejsce. Był jeden problem. Był czerwony. Całe szczęście jest metalowy. Dlatego jedyne nad czym długo się zastanawiałam, to nad nowym kolorem farb w spreju.
Z dumą stwierdzam, że wszystkie kwiatki na zdjęciu jeszcze żyją i mają się dobrze. A zdjęcia robiłam 3 tygodnie temu 😉 Biorąc pod uwagę zimowy pomór kwiatów doniczkowych u mnie w domu, mam powód do radości.
Uchwyty zmieniłam na skórzane, nie dlatego, że podążałam za modą. Choć nie będę ukrywać, że mi się bardzo podobają. Jednak głównym czynnikiem, który zadecydował o wyborze były zmiany w livingspace. Przybyło drzwi i szuflad i potrzebowałam ujednolicić uchwyty w kilku miejscach. Było tego na tyle dużo, że przy kupnie fajnych gałek, chyba bym zbankrutowała. Takie skórzane paski i uchwyty DIY wyszły tanio przy nie małej ilości drzwiczek. Nie liczcie tych na zdjęciu, bo nie wszystkie jeszcze pokazałam 😉
Czasami lubię spojrzeć na przestrzeń mojego domu w odbiciu lustra. Wtedy wnętrze nabiera nowej perspektywy i odkrywam je na nowo. Polecam takie eksperymenty, czy to gołym okiem, czy obiektywem.
Gitara męża w końcu znalazła swoje miejsce 😉
Jak zwykle ilość zdjęć jest nie przyzwoicie duża. No nie potrafię się oprzeć. To jest nie uleczalne.
Jeśli macie jakieś pytania, uwagi itp piszcie. Myślę, że w tym roku ta część mieszkania jeszcze się pojawi na blogu, bo w końcu wpadłam na pomysł co ja tak na prawdę chcę na ścianie między górnymi szafkami a blatem. A, że nie znalazłam tego w sklepie, będę robiła sama ( tzn z pomocą męża) i będzie DIY.
ściskam
Iza
28 komentarzy
W jakiej wersji by ta kuchnia nie była to i tak wpadnę do niej zawsze z wielką przyjemnością na ploteczki lub do pracy przy najlepszej kawie lub Mohito :))) <3
heheh Lu 😉 zawsze otwarte drzwi masz .. nawet jak bede miała bałagan nieziemski i oficjalnie nikogo wpuszczac nie bede ;p
ps. ja sie nie moge doczekac az do twojej bede wpadać :*
a ja nie mogę na to patrzeć!!! Bo aż mi się zmian zachciało u mnie… A przy niemowlaku tyle pomysłów już mi się spiętrzyło, że nie mogę dokładać kolejnych :/ aż pobiegłam do kuchni zmierzyć blat, muszę się opanować, echhh…
Rób listę. Zobaczysz jak czas Ci ta liste zweryfikuje . Zostaną tylko godne zrealizowania pomysły. Nie ma tego złego 😉
Piękna kuchnia. Jasna, słoneczna, aż miło popatrzeć. Śliczna ceramika i boskie deski 🙂 Wraz z mężem w tym roku przeprowadzamy remont i właśnie zamówiliśmy kuchnię w kolorze złamanej bieli i nawet z takimi frontach jak u Ciebie. Łatwiej się je czyści 🙂 Tylko zagwostkę mam z tymi uchwytami. Gałki są piękne, ale potrzebna ich spora ilość. Faktycznie ceny odstraszają. Jeszcze się zastanawiam.
Bardzo fajnie u Ciebie, zapraszam również do siebie klimaty.piszki.pl
Pozdrawiam cieplutko 🙂
U mnie tez jest zlamana biel. Fajne gałki sa naprawde drogie. Choc jest troche w Ikea fajnych w dobrej cenie. Jednak takie skórzane wychodzą najtaniej 😉
Trzymam kciuki za udany remont 🙂
wprowadzam się !!!!!!
😉
Wspaniała metamorfoza! Bardzo mi się podoba w tym wydaniu 🙂
Dziękuje😊
i znowu zegar nadaje ton. świetna przemiana
To juz wiesz Dlaczego nie chciałam go sprzedać 😉
Bardzo mi się podobają zmiany w kuchni 🙂 Czerwony też fajny kolor, nadawał wnętrzu pazura. Ale też jest jakoś tak spokojniej, bardziej relaksująco. Zieleń w kwiatkach i drewniane dodatki bardzo na plus. I gratuluję utrzymania kwiatków przy życiu 🙂 z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe 🙂 Pozdrawiam
Jak patrze na zdjecia archiwalne, to nei mogę powiedziec że było brzydko 😉 Było inaczej. I kiedys ta czerwień, ten pazur mi odpowiadał teraz własnie potrzebuje relaksu 😉 Dzieki za gratulacje. Oby mi sie udawało jak najdłuzej 😀 I tobie tego tez zyczę 😀
Moje komentarze pod Twoimi postami są i będą 😉 nudne:
Pięknie! Rewelacyjnie! Biorę wszystko w komplecie!
Zestaw kolorów jak zwykle piękny…i tu się pocieszam, że u mnie podobne kolory – choć do takiego efektu mam lata świetlne ;P. Lubię dodatki ciemnoniebieskie i takich szukam do kuchni, ale wszędzie są mięty i błękity :(. Już nawet trochę się zniechęciłam i chciałam wprowadzać inne kolory, ale po obejrzeniu Twojego wpisu zaczynam walkę na nowo ;P. A ilość zdjęć rzeczywiście nieprzyzwoita…. jak zawsze wkurza mnie na blogach nadmiar zdjęć jednego pomieszczenia, to Twoje zdjęcia oglądam z zapartym tchem i pytam "CO TAK MAŁO?!?!??!" :))))
Podoba mi sie taka nuda ;P
Masz racje, żeby kupic cos w kobalcie lub indygo do kuchni trzeba nieżle sie natrudzić. Ale całe szczecie latem to popularniejszy kolor wiec szukaj w letnich kolekcjach. Na pewno sie uda cos znależć .
Cieszę się, ze jednak tu akceptujesz tą nadwyżkę zdjęć 😉
Kuchnia piękna. Ja sobie zakupiłam w tym roku mój wymarzony KitchenAid właśnie w kolorze kobaltu, a teraz cierpię, bo ciężko coś kolorystycznie doszukać. Chyba rzeczywiście wezmę się za przemalowywanie staroci naszych na kobalty. Pozdrawiam cieplutko
Przepiękna jest ta kuchnia! 🙂 Rewelacja. A powiedz, skąd są te małe gliniane doniczki? Bo szukam takich maluchów na kaktusy i nie mogę znaleźć 🙁
Dzieki Justyna. Doniczki kupiłam w lEroy Merlin
urządź mi kuchnię! Ale uprzedzam, jest mała i dość ciemna 😉
heheh 😉 Mała i ciemna kuchnia tez moze byc fajna 😉
Bardzo ładna kuchnia. Zmiana pozytywna. Kolor wprowadził przejrzystosć i spokój. I w końcu kuchnia, w której się mieszka, gotuje i je:-) Zegar super
Pozdrawiam
Kuchnia jak najbardziej normalnie eskploatowana i nie minimalistyczna 😉 Choc czasami mysle ze mozeby tak sciągnac wszystko z blatów i z widoku… ale szybko mi ten pomysł przechodzi 😉
Dzieki za komentarz 🙂
pozdrawiam
Iza
Kuchnia super jak i całe mieszkanie. Jasne, soczyste, aż chciałoby się tam zatrzymać. Czy zdradzisz gdzie zaopatrujesz się w skórę na uchwyty i rzemyki do rolet. szukam czegoś takiego do mojej metamorfozy małego domku – przyczepy kempingowej, którą własnie przemalowuje, szyję nowe obicia i przydałyby się też nowe uchwyty. Wyglądałyby super. Bardzo prooooszę.
Dziękuję za wspaniałego i bardzo inspirującego bloga. Kuchnia cudowna. 🙂 Czy możesz zdradzić skąd jest blat?
Pozdrawiam
– trafiłam tutaj w poszukiwaniu inspiracji na kuchnie, nie przekonała mnie ta stylizacja choć na pierwszy rzut oka wygląda na docykaną, kolorystyka fajna jeśli ktoś lubi oiom w kuchni, deski do krojenia by złamać nudę przemalowane farbą raczej nie jadalną, bije po oczach brak ociekacza, chochle, durszlaki, cedzaki w słoikach (drewniane) … kojarzy mi się to z glonami, dla mnie ta kuchnia jest totalnie nie praktyczna/
Droga Regina Energia.Dziękuje za twój szczery komentarz od serca 🙂 zebe Rozwiać twoje wątpliwości wyjaśnienia parę rzeczy. Ociekacz znajduje się w szafce nad zlewem. Ikea posiada takie tajne rozwiązania 🙂 do sloikow wklad juz suche łyżki wiec nie powstają glony. 😉 deski malowane farbą która z zywnoscia może się stykac, choć z praktyki wiem ze ta część która jest pomalowana bardzo rzadko się z nią styka 😉 Uzywamy kuchni 6 lat i uważam ja za bardzo praktyczna. Przez te 6 lat dopieszczam ja pod katem estetycznym i praktycznym i ergononicznym. Gdybym Cię znała zaprosilabym Cie na wspólne gotowanie, zebys się przekonała. Tym czasem zostawiam Cie z twoim wątpliwościami .Miłego dnia 🙂