Projekt Starachowice – metamorfoza krzeseł,stołu – KUCHNIA cz 2

Dziś w ramach #projektstarachowice znów wracamy do kuchni 🙂 Nadal będzie pastelowo, ale już nie tak super słodko jak w pokoju, który pokazywałam Wam w ostatnich dwóch wpisach. Będzie trochę szarości ;). Ponownie odkryję tylko kawałek kuchni, ale obiecuje, że kolejny wpis z najbardziej kolorową częścią tego pomieszczenia już czeka na publikację. Za parę dni ukaże się na blogu 🙂

Kuchnia, w pierwotnym planie ( tak na początku maja) nie miała przechodzić aż takiej metamorfozy. Miała mieć przemalowane ściany, nowe szafki w jednym kącie ( o tym w kolejnym poście) i wymienione okno. Wiedząc ze mama ma ograniczony budżet nie namawiałam ją do wielkich zmian, chociaż bardzo mnie korciło. Dała jednak namówić się na zmianę okienka na okno balkonowe i przyszłościowo ogromny taras na tyłach domu.( i w trakcie remontu na parę innych zmian). Ja te drzwi i to okno widziałam oczami wyobraźni jeszcze jak żyli dziadkowie, wiec cieszę się z niego przeogromnie.Ostatecznie moja wizja doszła do skutku. Nie obyło się jednak bez ciekawych sytuacji. Moja mama zamówiła okno balkonowe jak ja byłam na urlopie za granicą. Zaraz po powrocie, pojechaliśmy z mężem do Starachowic. To był długi czerwcowy weekend. Po krótkiej rozmowie z mamą okazało się,ze mama zamówiła podwójne okno z wąskim wyjściem na balkon jak w blokach z wielkiej płyty.. O.O .. Mało na zawał nie padłam… Mając taki widok , ogromne podwórko w tyle i prawie żadnego sąsiada ( oraz wizyty saren i jelonków pod płotem) zamówić namiastkę drzwi tarasowych ….! Jakimś cudem udało się zamienić zamówienie i teraz cieszymy się pięknym widokiem i praktycznymi drzwiami tarasowymi 🙂 ( koty też się cieszą.. mają skrót przez dom 😉 )

Zaczęłam od remontowej historii a najpierw powinnam przypomnieć jak to wszystko wyglądało „przed”. Ściany kiedyś były miętowe ( pozostały takie rury i framugi) , ale od paru ładnych lat są trawiasto zielone .. bardzo tego koloru nie lubię na ścianach.. bardzo.. 😉 Pod oknem stal stół i krzesła które sobie liczą około 40 lat i nigdy nie były odnawiane.

W poprzednim wpisie o kuchni wspominałam,że podłoga na ten moment jest nie do ruszenia. Dlatego wybierając nowy kolor ścian próbowałam ją „wyciszyć”

W kącie kuchennym, który Wam dziś pokazuję metamorfozę przeszły ściany, stół, krzesła i okna i lampy. Jak zostało zmienione oświetlenie pokazywałam tutaj . Malowania ścian nie będę pokazywać, bo tu filozofii nie ma. No i to akurat nie robiłam ja ;). Okna też nie ja zmieniałam ;p więc pokażę Wam co zrobiłam ze stołem , krzesłami i ..stołkami które znalazłam w garażu 🙂

Stół nie był w planie metamorfoz. Głównie dlatego,że jego blat ciągle jest czymś przykryty i nie widziałam w jakim jest stanie, a nogi wydawały mi się całkiem ok. Potem cerata została zdjęta i stół pokazał w jak opłakanym stanie jest. Nogi przy dokładniejszym przeglądzie też okazały się bardzo potrzebujące mojej uwagi. Mama zażyczyła sobie na biało.

Gdyby nie to,że musiałam w kilku miejscach nogi zaszpachlować i nie wyglądało to bardzo estetycznie, zostawiłabym je w kolorze drewna a na biało pomalowała tylko blat. Jednak cały stół skończył w bieli. Szlifierką i papierem ściernym 40 zdarłam resztkę lakieru ze sklejki ( bo wbrew pozorom to nie jest lity drewniany stół) i wygładziłam papierem 180.

Blaty miały brzegi w bardzo kiepskim stanie. Odkleiłam resztki i brzegi zostały zaszpachlowane.

Jak wyglądał blat przed i po szlifowaniu widać na zdjęciu powyżej. Ponieważ to stół rozkładany, trochę blatów do szlifowania było .

Dół stołu przeszedł ten sam proces co blaty.

Stół potraktowałam gruntem i 2 warstwami białej farby (akrylowej satynowej). Niestety nie mam zdjęcia końcowego ..nie mam pojęcia jak to się stało 😉 Stół kosztował mnie dużo pracy, dlatego komentarz mojej cioci, która zobaczyła już pomalowany stół : „o widzę,że mazneliście też i stół” trochę mnie zirytował… tyle pracy zamknąć w tak lekceważącym słowie „maznąć”… 😉 chyba mnie rozumiecie ?? Czy przesadzam ? Wiem,że nie było to złośliwe i z premedytacją, jednak wzbudziło we mnie negatywne emocje .. ( pozdrawiam ciociu ;* )

Kolejnym meblem ( przepraszam.. meblami, bo aż 6 sztuk ) na mojej liście były 40 letnie krzesła. Robiła je moja babcia pracując w fabryce drewna w Starachowicach i do tej pory mają jej nazwisko pod spodem 😉

Moim marzeniem było je doczyścić do surowego drewna i pomalować lakierem najlepiej wybielającym. Zostawić jasne drewno. Po kilku godzinnym czyszczeniu 1 sztuki moje marzenie dało sobie spokój ;p Bejca i politura tak głęboko są wżarte w drewno, że doczyszczenie ich było dla mnie ponad siły. Próbowałam czyścić najpierw opalarką potem szlifierką. Okazało się jednak, że ciut szybciej jest samą szlifierką z grubym papierem ściernym. Czyszczenie jednej sztuki to około 3h ciągłego szlifowania (moja mała, tania szlifierka dała popis wytrzymałości.. nadal działa 😉 ). Były takie krzesła, które miały pięknie doczyszczone boki., lub ze 2 deseczki..a reszta była nie do usunięcia.. 🙁

Ostatecznie tak po 3 krześle poddałam się i zdecydowałam,że pomaluje je na biało. Kolejne 3 nie czyściłam już aż tak dokładnie. Najważniejsze było aby drewno nie miało żadnych starych warstw i było gładkie. Przed nałożeniem farby oczywiście zagruntowałam. Tym razem gruntem akrylowym. Super mi się nim malowało i świetnie pokrywał.

Tak wyglądało krzesło po oczyszczeniu gotowe do malowania i pomalowane 1 warstwą gruntu. Po 2 warstwach farby było jeszcze bielsze 😉 Gdyby to było krzesło bez tapicerowania to sprawa po 6 sztukach byłaby zakończona 😉 Jednak tak nie było więc kolejnym etapem było tapicerowanie. Moje pierwsze w życiu, więc pewnie ma jakieś nie dociągnięcia,ale efekt końcowy uważam za zadowalający 🙂

W tapicerowaniu pomagała mi Beata z ForRentForLiving, która przybyła na parę dni z odsieczą 😉 . I cieszę się, że zrobiłam to z nią bo tapicerowanie w pojedynkę jest trudniejsze( ostatnie krzesło tapicerowałam sama ;p )no i mogłam zrobić zdjęcia krok po kroku 😉 . Gąbkę wcześniej zamówiłam na allegro. Jeśli dobrze pamiętam o grubości 3cm. Po wycięciu formy przykleiłyśmy ją do siedziska klejem uniwersalnym,żeby gąbka się nie przesuwała.

Klej śmierdział i trochę czasu wiązanie warstw trwało, ale ostatecznie wszystko wyszło bardzo dobrze. Przyszedł czas na materiał 🙂 ( szary len z IKEA ..wykupiłam ostatnie metry wtedy ;p ) Po wycięciu kształtu siedziska z odpowiednim zapasem ( trochę nas w tej kwestii poniosło ;p ) przyczepiłyśmy go najpierw na bokach zszywaczem tapicerskim. Następnie zabrałyśmy się za zaokrąglone rogi.

Materiał na rogach składałyśmy w zakładki i mocowałyśmy. Nadmiar materiału ucięłyśmy, zawinęłyśmy to co zostało i znów potraktowałyśmy zszywaczem 😉 Wyszło nieźle jak na debiut 🙂 Teraz dałabym jeszcze ocieplinę, która ładnie zaokrągliłaby mi brzegi. Człowiek uczy się na błędach..i następnym razem krzesła będą zrobione na medal 😀

Z górą krzeseł już nie było tak łatwo, bo widoczna jest z każdej strony więc tapicerowanie jak na siedzisku nie mogło być wykonane. Na górę musiałam uszyć pokrowiec i trochę pomyśleć, gdzie zostawić rozprute tak, aby łatwo było go nałożyć i jak najmniejszy otwór zostawić. Może najmniejszego „wejścia” nie zostawiłam, ale w takim miejscu, że jego szycie ręczne nie rzuca się w oczy 🙂 Gąbkę też przykleiłam do deski 🙂

Wszystko to razy 6 😉

Krzesła „po” prezentują się tak 🙂

W trakcie remontu na podwórku i garażu znalazłam 3 stare stołki. Jeśli dobrze kojarzę też są na stanie od dobrych 20 lat 😉 Swoje przeżyły, więc wyglądały marnie. Robiłam je między dużymi projektami, z tego powodu umknęło mi zrobienie zdjęcie „przed”. Jedyne jakie mam to zaraz po czyszczeniu z lakieru i po szpachlowaniu. Najpierw myślałam o białej wersji… i w czerwcu jeszcze jeden na taka wersję się załapał ( stąd zdjęcie z piwoniami ;p )

 

Ostatecznie zyskały 3 różne kolory. Różowy, żółty i niebieski.. ( ale ten ostatni ciągle ze zdjęć mi uciekał ;p)

Kąt z oknem teraz wygląda tak. Częściowo już go widzieliście TU. Starałam się jednak nie pokazywać stołu i krzeseł 😉 Na zdjęciu brakuje jeszcze białych wysokich listew, które już są zakupione i chyba zamontowane,ze tego co wiem 🙂

Kulki możecie kojarzyć z tego wpisu. Prawie rok czekały na swoje docelowe miejsce 😀

Małe okienko teraz prezentuje się tak 🙂 Kiedyś będziemy wychodzić tamtędy na piękny taras 🙂 Teraz są tam tymczasowe schody, które mój mąż zbił ze starych desek podłogowych 😉 Świetnie się latem na nich siedzi i pije poranna kawę, gdy słońce jest jeszcze z drugiej strony domu 😀

Gdybym tak dobrze wyglądała jak mój mąż w trakcie pracy , to na pewno byście mnie tu oglądali..a tak to nie będę zaniżać estetyki mojego bloga ;p Niestety ze zdjęć wyjdzie,że pracował tylko mój mąż a ja zdjęcia robiłam..ale co tam 😉 Mam świadków jakby co 😉

To okno tarasowe to jedyne okno na całą około 20 metrową kuchnię. Zrobiła się teraz dużo jaśniejsza i jakby większa 😀 ps. niebieski stołek znalazł się na zdjęciu powyżej 😉

Ściana nad stołem będzie zagospodarowana. Wróci zegar,który tam wisiał i półka na kubki, talerze itp. ( mam już projekt.. będzie oczywiście DIY i mój mąż bardzo się cieszy z tego faktu ;p ) Będzie też miejsce na parę zdjęć i grafik 🙂 Takie plany na wiosnę mamy 😉

Teraz możecie zobaczyć jak prezentują się lampy. Przy okazji pokazuję wyspę DIY która jest jeszcze w trakcie udoskonalania. Prawie bym zapomniała,że drzwi do pokojów tez zostały wymienione razem z framugami 🙂

Muszę jeszcze Wam pokazać widoki z okna tarasowego zanim nastąpiły upały i wszystko wyschło na wiór 🙁

Uwielbiam malwy 🙂

Na sam koniec zestawienia „przed” i „po” 🙂

Wiem,że znajdą się tacy którym ta zieleń na ścianach pasowała 😉 ja jednak stanowczo wolę stan „po”..a najbardziej cieszy mnie radość mamy 😀

Z serialu #projektstarachowice w tym roku przewiduje jeszcze 2 posty i przerwa aż do wiosny (chyba ;p ). Jeśli ktoś zatęsknił za moimi kolorami, to śpieszę donieść,że mam na dysku zdjęcia na 2 posty 😉 a pomysłów na kolejne z mojego domu dużo więcej. Więc bez obaw ColoresDeMiAlma nie zmieni kolorów 😉

Jeśli macie jakieś pytania co do metamorfoz, piszcie, jeśli nie ma na nie odpowiedzi w poście, odpowiem wyczerpująco pod pytaniem :

Iza

Projekt Starachowice -metamorfoza pokoju- kąt sypialniany
Projekt Starachowice- metamorfoza kuchni cz 3

92 komentarze

  1. 18 października 2015 at 21:08 — Odpowiedz

    Wow Wow Wow i nie jestem w stanie nic więcej napisać. Szczena mi opadła i nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie ile pracy włożyłaś w tą kuchnie. Jesteś WIELKA

    • 19 października 2015 at 08:54 — Odpowiedz

      Sama kuchni nie robiłam.. tu jest praca 3 osób 🙂 fachowca ( malowanie, nowe kafle 😉 ) mojego meza nowa wyspa, blaty i składanie kuchni 😉 a reszta ja 😉 Dziekuję 😀

  2. 18 października 2015 at 21:23 — Odpowiedz

    Aż żałuję że mój stołeczek zabejcowałam zamiast nadać mu koloru. Ale wszystko można znowu zmienić 🙂 super metamorfozy! Czekam na kolejne

  3. 18 października 2015 at 21:28 — Odpowiedz

    dosłownie nie wierzę….jest pięknie !!!!!!!!!!!!!!!!!!

  4. 18 października 2015 at 22:16 — Odpowiedz

    Kawał roboty odwaliłas Iza. Dopiero dzis miałam chwile, zeby do wszystkich katów zajrzeć. Naprawde wszystko z głową i ze smakiem! W kuchni poszłabym jeszcze o krok dalej i pomalowała płytki na podłodze w szachownice 🙂 Nie myślałas o tym?

    • 19 października 2015 at 08:59 — Odpowiedz

      Dzięki Maryla. Co do podłogi wspominam o niej w kazdym poscie ;p ze na ten moment jest nie do ruszenia. Do malowania tez nie. Kiedys bedzie wymieniona. Na ten moment kuchnia jest pomieszczeniem przechodnim.. w domu jednorodzinnym gdzie trwa remont.. Przy jakimkolwiek malowaniu to byłby jednolity kolor i każdy brud byłby bardzo widoczny 😉 a ta podłoga wśród wielu wad ma jedną wazna zaletę.. w ogóle na niej brudu nie widac 😉 Dlatego mama na ten moment na zadne zmiany sie nie godzi..ale powoli do nich dojrzewa. Dlatego miałam utrudnione zmiany bo musiałam brac pod uwage tę paskudną podłogę 😉

  5. 18 października 2015 at 22:22 — Odpowiedz

    Pięknie 🙂 kuchnia prezentuje się cudownie 🙂

  6. 18 października 2015 at 22:23 — Odpowiedz

    Ojacie…

  7. 19 października 2015 at 05:18 — Odpowiedz

    Wyobrażam sobie ile pracy włożyłaś w te meble, ale warto było. Ta biała kuchnia podoba mi się o wiele bardziej 🙂 pozdrawiam serdecznie

  8. 19 października 2015 at 05:34 — Odpowiedz

    Świetna przemiana. Duże okno bardzo odmieniło wnętrze. Bardzo dobra decyzja i wspaniała robota.

  9. 19 października 2015 at 05:56 — Odpowiedz

    przepięknie taka córka to skarb 🙂

  10. 19 października 2015 at 07:27 — Odpowiedz

    Jestes moja sila napedowa! Ile slicznych rzeczy mozna zrobic ze starych mebli samemu! I jaka satysfakcja! POdziwiam i ciesze sie bardzo z efekru bo wchodzac do tego pomieszczenia od razu serce sie smieje!!!!

  11. 19 października 2015 at 07:39 — Odpowiedz

    Piorunująca metamorfoza 🙂 Mnie tylko brakuje tego wiszącego wcześniej zegara pomalowanego teraz np. na biało lub miętowo.

    • 19 października 2015 at 09:13 — Odpowiedz

      Dzięki. Co do zegara pisałam w poście,że będzie 😉 I parę innych rzeczy na tej scianie jeszcze będzie,. Na razie nie wieszam . Bedzie powieszony jak wszystko bedziemy miec, Wtedy łatwiej rozplanować dobrze przestrzeń. No i nie ruszam koloru. Zostaje jak był 😉

    • 20 października 2015 at 14:10 — Odpowiedz

      Cholera przeczytałam post i nie wiem jak mi to umkło 😛

  12. 19 października 2015 at 07:49 — Odpowiedz

    Kuchnia zyskała po metamorfozie bardzo wiele. Wszystko wyszło pięknie i nowocześnie. Pozdrawiam

    • 19 października 2015 at 09:17 — Odpowiedz

      dzięki Ania. Choc to nowoczesnie to mnie zaskoczyło.. bo myslałam ze dodatki + drewno trochę sielskości zatrzymały w pomieszczeniu 😉

  13. 19 października 2015 at 07:56 — Odpowiedz

    Genialna kuchnia!!! Najbardziej zdumiewa mnie fakt jak podłoga zyskała na tej metamorfozie i jak fajnie się prezentuje. Jest cudownie, przestrzennie i swietliście – czyli tak jak w kuchni byc powinno. BRAWO!!!!!

    • 19 października 2015 at 09:19 — Odpowiedz

      Szkoda Ania ,ze nie mogłas zobaczyc jej na zywo 😉 Co do podłogi, to nie tylko ciebie to zaskoczyło 😉 mysle ze to duza zasługa szarosci na scianach i braku mocnych kolorów na dużej powierzchni 🙂
      Dzieki za miłe słowa 🙂

  14. 19 października 2015 at 07:57 — Odpowiedz

    Zielony….fuj…
    A teraz… przepięknie. Nic więcej dodawać nie będę 🙂

    • 19 października 2015 at 09:19 — Odpowiedz

      Lubię zieleń ale nie w takim wydaniu jak była na ścianach 😉 ( niestety to dosc popularny kolor w polskich domach ;p )

      dzieki :*

  15. 19 października 2015 at 08:26 — Odpowiedz

    świetna zmiana

  16. 19 października 2015 at 08:35 — Odpowiedz

    To moje ulubione metamorfozy obecnie!! Wykonaliście kaaawał doskonałej pracy , jestem pod ogromnym wrażeniem !! Projekt Starachowice śledzę z zainteresowaniem i tutaj i na instagramie

    • 19 października 2015 at 09:53 — Odpowiedz

      Oo ,miło czytac!! 😀 dzieki 😀

    • 10 października 2017 at 10:56 — Odpowiedz

      Iza a jaka farbę polecasz do malowanie krzeseł które bedą stały na zewnątrz ?
      chce pomalować stare krzesła i postawić na działce oczywiście na zimę wsadzę do altankai ale od wiosny do jesieni byłby na dworze
      pozdrawiam

  17. 19 października 2015 at 09:15 — Odpowiedz

    Jestem pod wrażeniem, metamorfoza genialna ! Dawno tak dobrej nie widziałam

  18. 19 października 2015 at 09:18 — Odpowiedz

    Jesteś niesamowita! Wspaniała robota. Zazdroszczę mamie takiego fachowca, a nawet dwóch, bo i Twój mąż dzielnie pomaga 🙂

    • 19 października 2015 at 09:57 — Odpowiedz

      dzieki 🙂 Mój maż robi drugie tyle co ja. Moze jego praca nie jest tak spektakularna, ale dużo cięższa fizycznie niz moja 🙂

  19. 19 października 2015 at 09:18 — Odpowiedz

    Ogrom pracy, efekt piorunujący! Jest tak jasno, aż 2x większe pomieszczenie się zrobiło! 🙂
    Podłogę można pomalować specjalnymi farbami, albo postawić na dywaniki/chodniki 🙂
    Pozdrawiam! 🙂

    • 19 października 2015 at 09:56 — Odpowiedz

      Dzieki
      co do podłogi malowanie było opcją ale po analizie pomieszczenia i tego co sie w nim dzieje na codzien, nie wchodzi w grę 😉 na ten moment podłgoa zostaje taka jaka jest. Przyszłosciowo bedzie zmieniona.

  20. 19 października 2015 at 09:53 — Odpowiedz

    jesteś czarodziejką totalną!! piekna odmiana. już sama zmiana okna wiele wniosła . ten zielony koszmarek ścienny też niezbyt lubię! tyle pracy włozyłaś w przemianę mebli, ale efekt jest piorunujący. czekam z niecierpliwoćią na kolejne odcinki.

  21. 19 października 2015 at 10:06 — Odpowiedz

    Z przyjemnością zaglądam do Twojej starachowickiej kuchni raz jeszcze. A że widziałam to cudo na żywo i zbierałam szczękę z podłogi, to pozbieram jeszcze raz (tym razem z mojej;-)

    Podłogi nie wymieniaj i nie maluj wygląda naprawdę zjawiskowo. Do tego jest bardzo praktyczna bo miejsce to bardzo przechodnie i faktycznie jednolita a już nie daj bóg jak ktoś sugerował biało czarną szachownicę.

    Poza tym a b s o l u t n i e c u d n i e!!!!! Bardzo mi się podoba pastelowe zestawienie barw i dobór kolorów. Miła, energetyczna kuchnia z jadalnią. Naprawdę superancko było pić w niej kawę i gadać w nieskończoność 🙂

    Niebieski stołek ha ha ha powędrował ze mną na plażę, więc mam do niego szczególny stosunek 😉
    Ale rzeczywiście za oknem miałaś piękny widok zanim wszystko wyschło.

    Taki taras z kuchni to cudowny pomysł 🙂

    A tak w ogóle mega zmiana, mega pomysł i mega robota!!!!!!!

    Uściski 🙂

    • 19 października 2015 at 10:30 — Odpowiedz

      dzięki Renata 🙂 jak zwykle bardzo fajny i trafny komentarz 😀 dziekuje ci bardzo 😀 a goscic Was w tej kuchni to dla mnie tez była mega radocha :*

  22. 19 października 2015 at 11:14 — Odpowiedz

    Jestem zachwycona. Świetna robota aż te kafelki na podłodze nabrały innego wymiaru 🙂 Po prostu całość idealna, i tak naprawdę nie wiele potrzeba żeby zmienić wystrój, oczywiście pracy było trochę przy tym, to widać ale zapewne wasza satysfakcja jest ogromna 🙂

    • 20 października 2015 at 09:53 — Odpowiedz

      masz racje ze czasami nie trzeba wymieniac wyposazenia tyleko je zmienic kolorystycznie 😉 i efekt moze byc wow 🙂

  23. 19 października 2015 at 11:20 — Odpowiedz

    Ach, ten taras to będzie dopiero bajka! Choć tak naprawdę już jest, a radość Twojej mamy to najlepsze jej zakończenie. Fajnie, że zegar wróci, bo lubię drewniane elementy i nadadzą charakteru słodkim pastelom.

    • 20 października 2015 at 09:55 — Odpowiedz

      ja sie juz nie mogę doczekac tego tarasu..ale niestety na ten moment są bardziej wzywajace uwagi i finansów rzeczy w Starachowicach wiec pewnie ze 2 lata dopiero cos zaczneimy robic 🙁 Co do zegara własnei dlatego go nie ruszam i nie przemalowuje 🙂 tez tak lubie..a a zegar musi byc .. to stały punkt tego mieszkania i nie wyobrazam sobie kuchni bez tego zegara 🙂

  24. 19 października 2015 at 11:43 — Odpowiedz

    Chyba mi znikło, co przed chwilą napisałam…:/ W razie gdyby jednak nie, przepraszam za podwójność komentarza.
    Z pytaniem praktycznym – jakich farb (tak konkretnie, z nazwy) używacie, bo czytam, że dobrze sie nimi maluje? Mnóstwo porad wszędzie, a chciałabym skorzystać z takich rzeczywiście sprawdzonych.
    Gratuluję samozaparcia, huk roboty, a cały czas powolutku coś do przodu – naprawdę motywujące! 🙂
    pozdrowienia!

    • 20 października 2015 at 10:00 — Odpowiedz

      ja uzywalam róznych. Generalnie nie lubie alikdowych i ftalowych ( te uzywam gdy maluje rzeczy które są na zewnątrz mieszkania bo są trwalsze) . Jestem fanką akrylowych. Wybieram satynowe lub poł mat. Całkiem niezle sprawdzaja sie farby Lukensa( marka Leroy Merlin) , Śnieżki i Fluugera.
      Cieszę sie ze to co robimy motywuje innych 🙂

    • 20 października 2015 at 10:06 — Odpowiedz

      Piękne dzięki, sięgnę po wypróbowane, bo też właśnie zaczynam przygodę z odnawianiem mieszkania 🙂
      A mężowi pokażę Wasze ostatnie zdjęcia z komentarzem: "Spójrz, jak się facet świetnie prezentuje przy pracy, aż miło popatrzeć…" Myślę, że zadziała 😉
      pozdrowienia!

    • 20 października 2015 at 10:32 — Odpowiedz

      hahah 😉 Trzymam kciuki za zmotywowanie faceta i bezproblemowy remont! 😀

  25. 19 października 2015 at 11:43 — Odpowiedz

    Tak, te drzwi balkonowe aż się prosiły żeby je tam wstawić. Cała metamorfoza jest zjawiskowa!

    • 20 października 2015 at 10:01 — Odpowiedz

      Nawet nie wiesz ile lat o nich trułam ;p i marzyłam na jawie,. i w sumie myslałam ze nigdy tam nie powstaną wiec ciesze sie z nich jakby to był mój dom 😀 dzieki Ola za miłe słowa 🙂 tym bardziej,że widziałas to na żywo 😀

  26. 19 października 2015 at 11:58 — Odpowiedz

    Zapraszam Was (Ciebie i Twoich pomocników) w odwiedziny 😉 hehe
    Pięknie wyszło:)
    Widać sporo serca i pracy:)

    Pozdrawiam

  27. 19 października 2015 at 12:28 — Odpowiedz

    Pięknie!
    Powiedz, dużo było problemów z przerobieniem okien na drzwi?

    • 20 października 2015 at 10:03 — Odpowiedz

      Dzieki
      co do drzwi, okazało sie mniej niz myslałam. To drewniany dom, moze dlatego. Jedynie, drzwi nie mogły byc wyższe bo nad nimi jest belka nośna no i szersze tez nie mogły byc. Trudno mi powiedziec jak było z montazem bo nie robiłam tego ani przy nim nie byłam,. ale wujek bardzo nie narzekał wiec pewnie az tak zle nie było 😉

  28. 19 października 2015 at 12:56 — Odpowiedz

    Fenomenalna zmiana. Zieleń owszem, całkiem przyjemna, ale nie w połączeniu z wzorzystą podłogą. Widziałabym maksymalnie jedną ścianę w takim kolorze.
    Krzesła robią wrażenie. 🙂

    • 20 października 2015 at 10:19 — Odpowiedz

      Dzieki. Co do zieleni..tej wersji która jest na scianie nie za bardzo lubię… toleruję na majowym trawniku i drzewach 😉

  29. 19 października 2015 at 13:06 — Odpowiedz

    Rewelacyjnie wyszlo, jak nie to samo pomieszczenie. Drzwi tarasowe swietny pomysl, o malwach za nie wspomne, moje ukochane kwiaty. Moja uwage przykul sliczny kredens po lewej. Sielska i urocza kuchnia, a przy tym w nowym wydaniu. Z niecierpliwoscia czekam na dalsze przerobki. Pozdrawiam:)

  30. 19 października 2015 at 13:23 — Odpowiedz

    Metamorfoza super. Widać ogrom pracy jaki został w to włożony. Pozdrawiam serdecznie 😊

  31. 19 października 2015 at 14:23 — Odpowiedz

    Wow, wow, wow! Historia krzeseł jest wzruszająca. Oby zostały w rodzinie na kolejne 400 lat! Piękna metamorfoza. Subtelna, dopasowana. Podpytam ponownie o oświetlenie? Czy instalacje pod te trzy lampy to trzy kable, czy z jednego wyjścia udało się Wam zrobić trzy zwisy? pozdrawiam ciepło, Paula

    • 20 października 2015 at 10:23 — Odpowiedz

      Paula 😉 pewnie zostaną ale juz mysle jak jednak do kuchni skołować jakiesz szczebelkowce i inne tego typu stare krzesła bez obic i pomalowac na pastelowe kolory ( rózne ) .. byłby praktyczniejsze 🙂 Co do oswietlenia. długo zatsanawiałam sie jak to zrobic szybko i tanio ) ostatecznie padło na potrójny kabel z ikea 😉 ..ale i tak trzeba było je wymienic na dłuzsze..skorzystalismy tylko z puszki i tego rozgałeznika na 3 kable do podłoczenia na jeden.

  32. 19 października 2015 at 16:14 — Odpowiedz

    Wielokrotnie chwaliłam Twoje talenty… Dziś napiszę tylko: jest wyśmienicie 🙂 pól roku temu kupiłam za grosze krzesła na OLX. Ambitnie postanowiłam zesrzeć z nich stary lakier i pomalować bejcą w naturalnym kolorze. Udało mi się z jednym, pozostałe 4 czekają, aż znów nabiorę sił. To było strasznie wyczerpujące. Nie daje mi to spokoju, może wreszcie uda sie skończyć wszystkie krzesła. Zasługują na to 🙂 Pozdrawiam ciepło!

    • 20 października 2015 at 10:24 — Odpowiedz

      O ..to wiesz ile siły mnie kosztowało doczyszczenie tych 6 krzeseł! 😉 a jakich muskułów sie dorobiłam 😉 Trzymam kciuki za twoje dalsze zmagania z krzesłami 😀

  33. 19 października 2015 at 20:14 — Odpowiedz

    Iza, świetnie! Drzwi balkonowe rewelacyjnie wymyśliłaś. Pięknie jest, gratulacje!

    • 20 października 2015 at 10:24 — Odpowiedz

      dzięki Kasia 🙂 ja mam wrazenie ze one same sie tam wymysliły.. bo az sie prosiło zeby je tam zrobić 😉

  34. 19 października 2015 at 20:15 — Odpowiedz

    Przepięknie! I tam podłoga jaśniejsza i nie taka 'ciapata' się wydaje. I cudowny jest ten kolor na ścianach w porównaniu z tą zielenią (dla mnie zielony kolor we wnętrzu w roślinach i dodatkach :)). Mnóstwo pracy włożyliście, ale ze zdjęć wychodzi, że warto! I te krzesła robione przez babcię – takie historie do zapamiętania, zapisania, w kronikę rodzinną na lata dla potomności. Agnieszka

    • 20 października 2015 at 10:25 — Odpowiedz

      z tą zielenią to kazdy kolor jest cudowny 😉 dzieki za komentarz 😀 a podłoga jeszcze da rade trochę, po zmianach wnętrza 😀

  35. 20 października 2015 at 05:38 — Odpowiedz

    Iza! Oszalałam na punkcie tej kuchni! Chcę tam na herbatę, kawę, ciacho i na zawsze!

    • 20 października 2015 at 10:26 — Odpowiedz

      No to jak zawitasz do Polski i w swietokrzyskie to zapraszam 😉 na zawsze to pewnie nie dam rady ale na trochę zawsze 😉 :*

  36. 20 października 2015 at 06:23 — Odpowiedz

    Pięknie! Twoja Mama musi być przeszczęśliwa! Te kolory, Twoje pomysły, wszystkie detale, jest świetnie. Jesteś prawdziwą czarodziejką:)) Uściski Kochana!

  37. 20 października 2015 at 09:22 — Odpowiedz

    Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej pracy! Widać jak dużo serca w to wszystko włożyłaś.
    Mam ogromną prośbę 🙂 ta szlifierka którą widać na zdjęciach, jaka to firma bo do końca nie widzę i czy polecasz ją ?
    Pozdrawiam,
    Joanna

    • 20 października 2015 at 10:30 — Odpowiedz

      Joanna, dziekuje bardzo 🙂
      Szlifierkę kupiłam z rok temu w leroy merlin. Była nie droga ( chyba ich firmowa) i zalezało mi na szpiczastym kształcie i zeby była poręczna. I uwazam ze na to co przeszła w trakcie tego remontu to dała sobie swietnie radę. Jedyna rzecz która mnie denerwuje to braki w dostepnosci róznej grubosci papierów do niej. Albo nie ma tych najgrubszych albo tych najcienszych.. a poniewaz zuyzcie ich miałam ogromne.. to ciągle musiałam kombinować 😉
      Pracuje sie ją jednak super. Wystarczy trzymac jedną reką i wszedzie dojdzie 😉 jesli ktos ma słabe miesnie rąk potem moze miec problem z podniesieniem pełnej łyzki zupy do ust 😉 dlatego wczesniej polecam ćwiczenia ;p

      mam nadzieje ze pomogłam 🙂

    • 20 października 2015 at 11:00 — Odpowiedz

      Super, dziękuję bardzo 🙂

  38. 20 października 2015 at 10:47 — Odpowiedz

    Iza, jesteś WIELKA! To co wyprawiasz z tymi wnętrzami jest niesamowite. I to wszystko własnymi rękami, z taką dokładnością, nic na łapu capu, wszystko wyczyszczone, wyszlifowane, zagruntowane. Profesjonalizm. I nie jest to żadne lizusostwo tylko naprawdę podziw! Uwielbiam to co robisz i czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy. A i pytanie przy okazji: malując meble na biało jakiej farby używasz? Czy jest to czysta biel czy jakaś przełamana? Pozdrawiam ciepło 🙂

    • 20 października 2015 at 11:53 — Odpowiedz

      Powiem co ze na łapu capu trochę wczesniej robiłam u siebie w domu .. głównie ze wzgledu na brak przestrzeni do takich rzeczy.. i meczyło mnie to..wiec miałam frajde ze mogę w koncu zrobic takie rzeczy porządnie 🙂
      Farbę zawsze wybieram czystobiałą. i akrylową. Czasami Lukensa, czasami Fluggera czasami Snieżki.

      pozdrawiam
      Iza

  39. 20 października 2015 at 14:40 — Odpowiedz

    Z ogromną przyjemnością jeszcze raz zajrzałam do tej kuchni. SZACUN raz jeszcze! Na tym zestawieniu "przed" i "po" świetnie widać efekt metamorfozy, choć i bez tego samo wnętrze robi duuuże wrażenie. No normalnie po tym postach powinny się do Ciebie zgłosić jakieś tefałeny i zaproponować prowadzenie autorskiego programu "Metamorfozy Izy" czy jakoś tak 😀

  40. 20 października 2015 at 17:39 — Odpowiedz

    Przepięknie ! Kolorystyka i detale, bardzo mi się podoba. Też szaleję ze szlifierką i zmieniam różne rzeczy , meble itp. I jakiego masz męża;-) Pozdrawiam!

  41. 20 października 2015 at 20:24 — Odpowiedz

    Wspaniała metamorfoza. Jestem pod wrażeniem 🙂

  42. 12 kwietnia 2016 at 14:23 — Odpowiedz

    Genialnie! Brawo za pomysł i wykonanie 🙂

  43. 4 grudnia 2017 at 11:29 — Odpowiedz

    Przeeeepięknie:)
    Tak sielsko anielsko a jednocześnie jasno, nowocześnie:) Ja ostatnio też odnawiam stare krzesła i szukałam takiego właśnie żółtego ale kupiłam już akrylową satynową innej firmy i jest podobnego koloru więc chyba ją wykorzystam. Ta tikurilla niestety dość droga. Ale brawo:))) Kolor szary zdecydowanie lepiej wygląda, a szczególnie jako tło do tych kolorowych dodatków. A czy lampy to takie srebrne z Ikei bo właśnie mam taką do przemalowania? JAk ją przygotować do malowania i czy farba akrylowa też ją pokryje?

  44. 4 grudnia 2017 at 11:30 — Odpowiedz

    Przeeeepięknie:)
    Tak sielsko anielsko a jednocześnie jasno, nowocześnie:) Ja ostatnio też odnawiam stare krzesła i szukałam takiego właśnie żółtego ale kupiłam już akrylową satynową innej firmy i jest podobnego koloru więc chyba ją wykorzystam. Ta tikurilla niestety dość droga. Ale brawo:))) Kolor szary zdecydowanie lepiej wygląda, a szczególnie jako tło do tych kolorowych dodatków. A czy lampy to takie srebrne z Ikei bo właśnie mam taką do przemalowania? JAk ją przygotować do malowania i czy farba akrylowa też ją pokryje?

  45. […] w pierwszym pokoju, który Wam pokazywałam tu i tu, wpłynęły jeszcze w kilku miejscach na wygląd drugiego pokoju. Mojej mamie bardzo […]

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

MENU

Back

Udostępnij