Projekt STARACHOWICE – nowe krzesła w kuchni

Wpisy ze Starachowic zaczęłam w tym roku od zmian na zewnątrz. W środku jednak nadal się zmienia. Nawet to co już zdążyło przejść metamorfozę w zeszłym roku. Trochę szaleństwo, ale podyktowane praktycznością. Przy okazji ostatniego postu nie napisałam, co zastałam w domu po pół roku nie obecności. Niestety to nie był obrazek, na który byłam przygotowana. Choć dom nie jest zamieszkiwany jeszcze na co dzień, to wyglądał jakby był bardzo intensywnie użytkowany przez ostatnie miesiące. Było trochę zniszczeń, parę poprawek moich prac ( nie przez rodziców, a przez gości). Pierwszego dnia bardzo się podłamałam tym co zobaczyłam i mocno wkurzyłam. Chciałam się wypisać z całego tego zamieszania. Czas, energia, serce i pieniądze, które w to włożyłam (bo pomagam też finansowo mamie) zostały nie uszanowane. Nie przez moją mamę, ale przez inne osoby przebywające od czasu do czasu w domu. Jednak przeczekałam złe emocje, porozmawiałam z mamą, ustaliłyśmy linię wspólnych działań i ponownie zakasałam rękawy. Poza niezrealizowanymi w zeszłym roku projektami czeka mnie jeszcze naprawa kilku, które już były zrobione.

Dzisiejszy post jest  o zmianie z dobrego na lepsze i wynikiem tego co zobaczyłam po pół roku nieobecności w Starachowicach 😉 W zeszłym roku pokazałam Wam metamorfozę starych ponad 40 letnich krzeseł, które stanęły w kuchni. Od początku wiedziałam, że to nie najlepsze miejsce dla nich. Ze względu jednak na ograniczony budżet mamy, dałam się namówić. Dlaczego tamte krzesła nie nadają się do kuchni ? Szczególnie na „wsi” ? Bo w kuchni szanse na zabrudzenie krzesła są bardzo duże, a krzesła tapicerowane dość trudno się czyści. A gdy stoją w pomieszczeniu, gdzie jest ciągły ruch -dom-podwórze-dom, szanse destrukcji rosną wielokrotnie. Chociaż na krzesłach były dodatkowo siedziska, to jednak oparcia nie przetrwały próby czasu. Brudne palce zostawiły swoje ślady.

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Udało mi się namówić mamę ( i wcale długo tego nie robiłam tym razem) na zakup prostych drewnianych krzeseł. Takie czyści się super łatwo. Udałyśmy się do najbliższej skandynawskiej sieciówki i komplet 8 krzeseł został nabyty. Czyli czekało mnie znów szlifowanie (krzesła były lakierowane), gruntowanie i malowanie. Tym razem o 2 krzesła więcej 😉 Praca chyba mnie lubi. W porównaniu z poprzednimi krzesłami, to był pikuś. Jeszcze w pierwszy weekend majowy zdążyłam wyszlifować i zagruntować wszystkie i pomalować połowę. Reszta czekała na zakup odpowiednich kolorów farb.

Wszystkie etapy przemiany krzesła na jednym zdjęciu. Od prawej : stan początkowy ( z lakierem). Krzesło po zeszlifowaniu i odpyleniu. Krzesło po zagruntowaniu. Krzesło po 2 warstwach farby.

Dla przypomnienia w zeszłym roku stół z krzesłami wyglądał tak.

Od 1,5 tygodnia część jadalniana wygląda, jak na zdjęciach poniżej.  Krzeseł przy stole tylko pięć, ale reprezentują wszystkie użyte przeze mnie kolory. Pozostałe krzesła wędrują po domu. Żółte i różowe są w pokoju, który pokazywałam Wam w zeszłym roku we fragmentach TU i TU (jak widzicie, pasują kolorystycznie). Ostatnie krzesło jest w drugim pokoju. Na koniec wpisu, zdradzę Wam jego kolor i kolorystykę kolejnego pomieszczenia.

Za każdym razem, gdy jestem w Starachowicach, mam w planach porządną sesję zdjęciową, tego co już zrobiłam. Niestety zawsze kończy się to tak, że  ogarniam kawałek przestrzeni, gdzie chcę zrobić zdjęcia i robię je na szybko 2-3h przed wyjazdem. Nie dlatego, że mi się nie chce. Dlatego, że zawsze jak tam jestem mam tyle rzeczy do zrobienia, że na wszystko brakuje mi czasu (to już u mnie stało się normą). Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że zdjęcia są raczej poglądowe niż super wystrzałowe. Kiedyś nadrobię i zrobię je na spokojnie i dopracuję przestrzeń tak jak być powinno.

Pojawiło się tu jeszcze coś nowego. Półka na ścianie zaraz nad kaloryferem i rurą.  Coś w stylu, nie masz okna a chcesz parapet ? To sobie zrób  😉 Tak już poważniej, to kaloryfer i rura uniemożliwiała przysunięcie stołu do samej ściany. Rura często też zimą parzyła w ręce. Półka w tym miejscu jest bardzo praktycznym rozwiązaniem. Oczywiście użyliśmy dechy ze starej podłogi z pokoju (tych samych co na blaty kuchenne). Ściana nad stołem będzie w przyszłości zagospodarowana. Mam już wszystko rozrysowane i wymierzone 😉 Tylko czas jest potrzebny  na realizację.

Jakby komuś spodobał się serwetnik, to podpowiadam jak go zrobić TUTAJ. ps. świetny na balkon i ogród bo wiatr go nie wywróci 😉

Różowe i żółte krzesła, które zmalowałam przy okazji pierwszego wyjazdu majowego do Starachowic, miały małą sesję 😉 Nie mogłam się oprzeć.

A na koniec zdradzę Wam w jakim kierunku kolorystycznym idzie kolejny pokój w domu. Ponieważ jeden jest bardzo słodki i kobiecy, a jakby nie było mieszka też tam mój tata, kolejny pokój będzie w chłodniejszych kolorach. Na zdjęciu poniżej są 3 z nich. Oczywiście niezawodna biel jako baza. Na tym tle będą przeplatać się kolory : ciemna zieleń, jasny turkus, indygo i dodatek złota.  Pierwsze kroki poczynione. Kolejna pasiasta ściana ( mojej mamie bardzo spodobał się ten motyw). Podłoga (tym razem stare dechy nie trzeba było zamieniać nowymi) została wybielona. Udało nam się trafić na świetnego fachowca. Podłoga jest piękna.

W ten sposób poznaliście już wszystkie kolory, które wystąpią w domu. Choć metamorfozie ulegnie jeszcze przedpokój i w małym stopniu łazienka, to nowa paleta kolorystyczna już się nie pojawi. Będę korzystać  z tego co jest, tylko w różnych kombinacjach. Można powiedzieć, że kolory z kuchni rozlały się po domu. Gdzie nie gdzie doszły jeszcze dodatkowe jak złoto czy zieleń.

W kolejnym poście ze Starachowic, ponownie wyprowadzę Was na zewnątrz domu, ale nadal będziemy w klimatach  ” gdzie wygodnie posadzić pupę” 😉  i renowacji staroci.

Edit :  ponieważ pytacie o farby i nr kolorów na krzesłach podaję je tutaj. Krzesło miętowe, różowe i jasno-turkusowe to flugger z mieszalnika. ( 2482, 2403,2492) Niestety nie wiem, który numer który to kolor.( spisuję z faktury bo puszki są w Starachowicach). Musicie sprawdzić na miejscu w palecie kolorów. Ciemno-turkusowe krzesło to Lukens z Leroy Merlin, a żółte  to chyba „jedynka” ( jedyna alkidowa farba, reszta to akrylowe) .

Dziękuję, że zaglądacie i komentujecie

Iza

PROJEKT STARACHOWICE - nowy sezon ( + wyniki konkursu)
PROJEKT STARACHOWICE- reaktywacja 30-letniego leżaka

34 komentarze

  1. 6 czerwca 2016 at 11:03 — Odpowiedz

    Iza ja to bym chciała robić takie zdjęcia poglądowe ;-). Fajnie się zapowiada, ciekawa jestem dalszych zmian ;_)

    • 6 czerwca 2016 at 11:21 — Odpowiedz

      Ola 😉 wszystko przed tobą 🙂 Część zmian mam nadzieję, zobaczysz już na żywo 🙂

    • 7 czerwca 2016 at 10:54 — Odpowiedz

      No właśnie to samo chciałam napisać…Iza…robisz piękne zdjęcia, bo masz talent i oko..
      A kolory krzeseł cudne…całość ogólnie bajeczna i zjawiskowo…serio…pełna pozytywnej energii…czuję się to ciepło i serce włożone w ten projekt 🙂

  2. 6 czerwca 2016 at 11:12 — Odpowiedz

    Ależ pięknie! I te kolory! Krzesła i cały kąt jadalny prezentują się świetnie. 🙂 Dwa takie krzesła mam u siebie w kuchni, też je pomalowałam (akurat u mnie na biało) i zostawiłam im tylko skarpetki naturalne. Bardzo sobie je chwalę. 🙂 No i czekam na kolejny wpis… 🙂 Uściski! Kasia

    • 6 czerwca 2016 at 11:24 — Odpowiedz

      Dzięki Kasia. Ja u siebie tez mam tego typu krzesła , tyle że z Ikea ( te są z Jysk) i je bardzo lubię 🙂
      ściskam
      Iza

  3. 6 czerwca 2016 at 14:53 — Odpowiedz

    Ale pięknie-słonecznie:) Podziwiam Twoją pracę od dawna, ale dotąd w ukryciu. Niniejszym wychodzę z ukrycia i głośno mówię – jest pięknie:)

    • 6 czerwca 2016 at 18:36 — Odpowiedz

      Dzień dobry więc i witam u mnie na blogu 😀 miło mi,ze w końcu wyszłaś z ukrycia 😀 i dziękuję za miłe słowa 😀

  4. 6 czerwca 2016 at 14:54 — Odpowiedz

    Może masz patent na podłogę? Też mam takie maziaje po poprzednich właścicielach, skucie nie wchodzi w grę… Malowanie hmmm… ta powierzchnia jest trochę chropowata, trochę śliska, czy to się sprawdzi nawet z primerem… u Was też taka? Nie myślałaś czasem co z tą podłogą zrobić? 😉

    • 6 czerwca 2016 at 18:38 — Odpowiedz

      haha czekałam na pytanie o podlogę 😉 poświęciłam jej nawet cały post : https://cloroesdemialma.blogspot.com/2015/10/co-z-ta-podoga-post-scriptum-projekt.html
      W tym miejscu gdzie się ta podłoga znajduje innego patentu jak położenie nowych płytek nie widzę. Kiedyś ją zmienimy. Na razie zostaje ta która jest 🙂 Ta nasza jest gładka.Można byłoby ją pomalować, ale to jest ciąg komunikacyjny podwórze dom . Malowanie nie da rady.

    • 7 czerwca 2016 at 17:54 — Odpowiedz

      Nie zmieniaj tej podłogi, nie daj się namawiać na zmianę. Jest naprawdę świetna z tymi wszystkimi kolorami. Dzięki niej ta kuchnia jest wyjątkowa. Mnie się bardzo podoba 🙂

    • 28 czerwca 2016 at 09:07 — Odpowiedz

      To naprawdę budujące, że komuś może się podobać tego typu podłoga, być może spoglądałabym na nią bardziej przychylnie, gdybym nie miała podobnej 😉 U mnie też dużą rolę odgrywają koszty, bo jak się chwycę podłogi, to trzeba będzie rozgrzebać całe mieszkanie. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że ten wzór zrobi się modny… Pozdrawiam cieplutko!
      PS. Piszę z opóźnieniem, bo zapomniałam o zapytaniu 😉

  5. 6 czerwca 2016 at 17:17 — Odpowiedz

    Twoje zdjęcia poglądowe są jak sporo moich końcowych 😉 To przykre, że ktoś tak nie uszanował Twojej pracy, ale tym razem wyszło na dobre, bo nowe krzesła prezentują się obłędnie.

    • 6 czerwca 2016 at 18:41 — Odpowiedz

      Niestety to efekt wielu lat patrzenia na pewne sprawy zbyt pobłażliwie. Jak dziadkowie żyli to tez nikt nie szanował :/ te zniszczenia wyszły na dobre, ale niestety nie każde taki skutek mają. Cóż.takie zycie. Tym razem będziemy bardziej stanowcze w pewnych kwestiach z mamą.

    • 7 czerwca 2016 at 09:27 — Odpowiedz

      Oby więcej się taka sytuacja nie powtórzyła. Rozumiem Twoje wkurzenie, sama pewnie bym zrobiła awanturę osobom, które coś takiego zrobiły i więcej ich nie zaprosiła…

  6. 6 czerwca 2016 at 18:21 — Odpowiedz

    Fantastyczne krzesła i cały efekt jadalni, jestem zachwycona:) Aż zawołałam męża i powiedziałam: też chcę takie krzesła:) Naprawdę podziwiam ten ogrom pracy (bo śledzę projekt Starachowice od dawna) i wyczucie stylu i kolorów, dla mnie bomba:)W takim domu musi się pięknie mieszkać:)
    ps. czy możesz podać nr lub kolory farb jakimi pomalowane są krzesła? pozdrawiam

  7. 6 czerwca 2016 at 18:30 — Odpowiedz

    Świetne te krzesła, podziwiam umiejętność łączenia kolorów 🙂 Ja to jeszcze jestem bardzo ciekawa co zmienili goście. Szkoda że nie pokazałaś, chętnie bym zobaczyła te "ulepszenia"

    • 6 czerwca 2016 at 18:47 — Odpowiedz

      Dzięki Mariola. Co do zmian gości, nie chce sie nad nimi rozwodzić, żeby się nie denerwować za bardzo 😉

  8. 6 czerwca 2016 at 18:33 — Odpowiedz

    Iza jest pięknie! Bardzo dobrze, że przełamałaś biel i poprawność jadalni. Z kolorem wyglada rasowo i przytulniej, zdecydowanie. I mówię to ja – wielbicielka bieli i szarości 😛

  9. 6 czerwca 2016 at 19:59 — Odpowiedz

    Iza, krzesła wyszły świetnie. Mi się teraz jeszcze bardziej jadalnia podoba. I nie mogę się doczekać, aż zobaczę to wszystko na żywo. Buźka Przodowniczko Pracy 🙂

  10. 6 czerwca 2016 at 21:20 — Odpowiedz

    Przepięknie – tak sielsko i swojsko, a równocześnie bardzo stylowo. Kolorystyka w kuchni bardzo mi się podoba, ale jednak to nie do końca moje klimaty, natomiast w tym ostatnim pokoju – idealnie. Właśnie coś takiego planuję u siebie w kuchni – ziemna zieleń i jasny turkus 🙂

    • 7 czerwca 2016 at 10:03 — Odpowiedz

      Paula dziękuję 🙂 to ze cos nie jest w naszych klimatach nie znaczy ze nie musi nam sie podobac 😉 mnie sie wiele rzeczy podoba a nie są to moje klimaty 😀 dlatego cieszę się z twojego komentarza 😀

  11. 7 czerwca 2016 at 08:38 — Odpowiedz

    Jakie przyjemne kolory 🙂

  12. 7 czerwca 2016 at 18:00 — Odpowiedz

    Pięknie Izo, choć mnie się bardziej podobają poprzednie krzesła, jednak to za naszej bytności pojawiły się pierwsze plamy na tkaninie, więc rozumiem potrzebę wymiany krzeseł. Kolory naprawdę super i fajnie, że jedno jest bardziej wyraziste 🙂 Półka nad kaloryferem to rzeczywiście dobry pomysł. Bardzo praktyczne i efektowne rozwiązanie. Kolorystyka męskiego pokoju bardzo ciekawa. Z niecierpliwością będę wyglądać zmian 🙂

  13. 8 czerwca 2016 at 08:45 — Odpowiedz

    Ale piękne krzesła – libię takie proste formy – a zabarwione na różne kolory wyglądają pieknie. Ja też sie nad tym zastanawiałm. U mnie w końcu skończyło się na żółtych (chyba malowałam taką samą farbą jak Ty).
    Bardzo je lubię są takie słoneczne – a i Twoje wyglądają pięknie.

  14. 8 czerwca 2016 at 09:26 — Odpowiedz

    Piękna zmiana. Kolory iście pozytywne. Brawo!

  15. 8 czerwca 2016 at 17:51 — Odpowiedz

    Brawa wielkie! Zmiana łał 🙂
    Pozdrawiam serdecznie, Marta

  16. 9 czerwca 2016 at 12:17 — Odpowiedz

    masz cierpliwość i talent, ja nie mogę się zebrać do zeszlifowania kilku starych krzeseł w domu … może gdybym zaczęła, to bym się wkręciła, ale jakoś weny brak!

    za to wróciłam do pisania bloga, w nowej odsłonie, z większymi zdjęciami… może dzięki temu będzie mobilizacja do pracy wnętrzarskiej, żeby coś nowego pokazywać!
    ściskam i czekam z niecierpliwością na dalsze odsłony!

  17. 9 czerwca 2016 at 19:48 — Odpowiedz

    Pięknie! Krzesła robią wrażenie ale przyznam szczerze że te pasy zielone
    ..ogień! Brawo! Na prawdę rewelka. Nie mogę się doczekać całego pomieszczenia 🙂 a no i wielkie brawa dla rodziców że pasuje im kolorystyka i styl, mają świetny gust, serio 🙂

  18. 10 czerwca 2016 at 06:28 — Odpowiedz

    Iza, co ja Ci tu będę pisać, no kawał dobrej roboty! Podziwiam i kibicuję tym bardziej mi szkoda, że musiałaś się zmagać z niechęcią po niewłaściwym traktowaniu przestrzeni przez "gości". To bardzo przykre, ale cieszę się, że jednak się nie poddałaś. Chociaż sama raczej jestem "niekolorowa" to u Ciebie te kolory ogromnie mi się podobają i w mieszkaniu i tutaj, a pokój "męski" po prostu bomba! Z tego domu bije taka pozytywna energia! No i rzeczywiście te krzesła, bałam się o nie właśnie ale znalazłaś świetny i niedrogi sposób. A półkę na kaloryferem też mamy choć pod skosem i niewiele da się na niej postawić ale jest świetnym zabezpieczeniem przed zabrudzeniami, które pojawiają się na ścianach w okolicy kaloryferów 😉 Wielkie brawa!

  19. 12 czerwca 2016 at 10:09 — Odpowiedz

    Iza, moja inspiracjo 🙂 Mam takie krzesła (i stół) w swoim dużym pokoju i latem mam zamiar je odnowić. Moje marzenie to różnokolorowe krzesła – są 4 i będą białe, żółte i niebieskie.
    Jadalnia jest cudna, taka pozytywna, kobieca. Półka nad kaloryferem jest super rozwiązaniem. I nie wiem, co planujesz nad nią, ale pewnie będzie super 🙂 Ciemna zieleń i indygo – ja to kupuję! Te pasy są cudne. Agnieszka

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

MENU

Back

Udostępnij