Obiecałam, że z ostatniego wyjazdu do Starachowic przywiozę materiał na co najmniej 2 posty. Słowa dotrzymuję. Oba-ten, który już był i ten dzisiejszy- dotyczą miejsca, gdzie można posadzić swoje cztery litery. Tak, znów będzie o siedzeniu, ale nie o krzesłach. Nawet nie o fotelach. Tym razem będzie o tym jak wygodnie rozsiąść się przed domem na czymś co ma przynajmniej 30 letnich sezonów za sobą. Czyli o leżaku i jego przywróceniu do życia. Pamiętam ten leżak jeszcze z dzieciństwa. Był jeden i zawsze była walka o to, kto z niego będzie korzystał. Potem materiał się poprzecierał i wiele wiele lat stał nie używany. Możliwe, że to go właśnie ocaliło 😉
Już w zeszłym roku miałam plan przywrócić go do stanu używalności, ale zwyczajnie zabrakło mi godzin w dobie, dni w miesiącu i miesiąców w roku. Chociaż Beata przyszła mi z pomocą i zaczęła go obdzierać szlifierką z warstwy 30-letniego brudu, to zabrakło czasu na doprowadzenie spraw do końca. W tym roku już mu nie darowałam. Dokończyłam szlifowanie. W planach miałam zamalowanie go na biało lub zalakierowanie. Jednak tak spodobało mi się takie surowe drewno, że zostawiłam je w spokoju. Jeśli bardzo się ubrudzi zawsze można przeszlifować ponownie 😉
Gdy jadę do Starachowic mam przygotowaną listę rzeczy, którą muszę/chcę na danym wyjeździe wykonać. Zawsze na tej liście jest kilka punktów, których nie udaje mi się skreślić. Wcale się tym nie przejmuję , bo listę tworzę z optymistycznym nastawieniem -> zrobię wszystko ! Wiem jednak, że musiałby zdarzyć się cud, aby to się udało. Ja jednak uparcie wierzę w cuda i nic mnie do tego nie zraża 😉 Jednym z punktów, którego notorycznie nie udało mi się skreślić było zmierzenie leżaka, abym mogła w domu przygotować materiał i przywieźć do zamocowania ( uroki metamorfoz na odległość). Ostatecznie poprosiłam mamę, żeby mi zmierzyła szerokość i długość wewnątrz leżaka. Był to mój pierwszy leżak, który ratowałam, więc nie wpadłam na to że ma dwie różne szerokości. Mama też nie 😉 Całe szczęście różnica nie była ogromna i leżak doczekał się finiszu.
Trochę zastanawiałam się nad tym jak zamocować materiał na leżaku. Szycie tunelu na drążki i rozkładanie konstrukcji na części, żeby zamocować tkaninę nie uśmiechało mi się. Zszywanie ręczne tkaniny na leżaku wydawało mi się ryzykowne. Nie dla mnie, ale dla późniejszych użytkowników 😉 Ostatecznie użyłam najszybszej opcji i jak się okazuje bardzo skutecznej, czyli zszywacza tapicerskiego. Na zdjęciu niżej widać w jaki sposób przymocowała tkaninę po obu stronach. Przy pierwszym drążku tkaninę owinęłam jeszcze raz wokół i przymocowałam po raz kolejny zszywkami. Przy drugim drążku, nie miałam możliwości wywijania materiałem dookoła więc podwinęłam go i przymocowałam raz, ale podwójnie wbijając zszywki. Jeśli zastanawiacie się nad długością tkaniny, to ja zrobiłam ją o 15 cm dłużą niż przestrzeń między drążkami. W tym przypadku 115 cm . Ten zapas wystarczy, aby pewnie przymocować materiał do leżaka a siedzisko po rozłożeniu było wygodne.
A tak już leżak prezentował się po odzyskaniu formy. Jak zwykle stylizację jak i zdjęcia musiałam zrobić błyskawicznie. Tym razem nie było to zaraz przed wyjazdem, ale przed burzą 😉 Przynajmniej tak zapowiadały wtedy czarne chmury na horyzoncie, które ostatecznie tylko mnie postraszyły i poszły dalej.
Leżak od razu został sprawdzony przez całą naszą rodzinę (przetrwał) i czuję, że w te wakacje będzie miał wzięcie ;). Okaże się wtedy czy kolejny okres letni będzie z nami, czy to już ostatnie jego podrygi. Ja coś czuję, że trzeba rozejrzeć się za towarzystwem dla niego i dokupić jeszcze parę sztuk 🙂
Kolejne relacje z pola bitwy zwanym #projektstarachowice dopiero w lipcu . Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować optymistyczną wersję mojej kolejnej listy na czas pobytu w Starachowicach. Trzymajcie kciuki 😀
ściskam
Iza
21 komentarzy
Izka Ty to jestes zdolna bestia💙leżak wyszedł idealnie,a o całej reszcie juz nie wspomnę 👌Pieknie,pieknie,pieknie💙Pozdrawiam ,Justyna😘
Justyna dziękuję Ci bardzo za tyle miodu na moje ego 😉 :*
Jak tylko przeczytałam w tytule, że będzie leżak od razu miałam przed oczami właśnie taki. Piękne aranżacje, widzę, że wreszcie miałaś chwilę na zrobienie zdjęć przed wyjazdem 😉
no własnie niby miałam a nie miałam bo te czarne chmurzyska zmusiły mnie do sprintu w waranzacji i robieniu zdjęć 😉
Ale zdążyłaś chociaż z tymi 🙂 Aranżacje są świetne, takie nie przedobrzone.
Wspaniale. Piękne zdjęcia.
dziękuję bardzo 🙂
Jest genialny! Po pierwsze stary a po drugie wygląda jak nowy 🙂
Hahahah 🙂 wspaniałe argumenty "za" 😀
Piękne!!! Cudownie ze zostawiłaś surowe drewno – ja ostatnio tez jestem jego fanka.
Piękne stylizacje, chce mi sie wakacji od tych zdjeć!!!!
Wygląda, jak nowy! Dałaś mu drugie życie 🙂
Pozdrawiam, Marta
dzięki Marta 😀
Czy Ty chcesz żebym nie spała po nocach myśląc tylko o naszym pobycie w Starachowicach!? 😀 Albo żebym śniła tylko o nim 😀 <3
Lu to wolę zebyś sniła ( tą drugą wersję) bo wole cie wyspaną i zadowoloną w Starachowicach ;p
Świetnie wyszedł! Coś mi świta, że u nas też się jakiś nieborak wala po strychu… Chyba go wezmę w obroty 🙂 Pozdrawiam ciepło, Marta
Marta koniecznie wez w obroty leżak. One naprawdę są bardzo wygodne 😀
Pięknie przerobiony leżak. Widać długo to trwało ale teraz wygląda jak nowy 🙂 Świetna inscenizacja z tymi okiennicami!
Zdjęcia bajkowe, rezerwuję miejsce na leżaku w najbliższej przeszłości :*
Iza, super, że udało Ci się uratować ten leżak! Ciągle się zastanawiam, skąd Ty bierzesz, zapał, czas i siły na te wszystkie metamorfozy.. Leżak prezentuje się świetnie, podobnie zresztą jak cały kącik wypoczynkowy (świetne zdjęcia). Niechaj dobrze służy 🙂 Pozdrawiam ciepło!
świetną macie tą chatkę 😉 bardzo mi się podoba jej klimat, czuć południem, morzem śródziemnomorskim, cudownie.
pozdrawiam
Rewela! i ta poducha!