Dwa posty temu, o TU, wspominałam, że marzy mi się jeszcze bardziej zróżnicować krzesła przy stole, niż tylko kolorem. A wiadomo, marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Krótko po tym zaczęłam przeszukiwać olx. Chciałam, żeby krzesła były stare, jakieś klasyki i oczywiście jak najtaniej ;). Tą ceną chciałam sama przed sobą usprawiedliwić to, dlaczego wymieniam całkiem dobre krzesła. W ciągu tygodnia nabyłam 4 sztuki. Trzy całkiem stare i całkiem tanie. Jedno całkiem nowe i w całkiem dobrej cenie, ale klasyk, który na pewno Wam obcy nie jest. Z każdego ciesze się przeogromnie. Dwa z nabytych krzeseł po taniości (20 pln za każde) muszą trafić do krzesłowego SPA. Niestety warunki mieszkaniowe mam jakie mam i SPA mieści się na balkonie. Czynne jest tylko w okresie wiosenno-letnio-jesiennym. Ja jednak potrzebowałam zmian i tych nowych krzeseł, ale to JUŻ! Dlatego postanowiłam podjąć się eksperymentu. Przejrzałam moje zasoby puszek z farbami i innymi specyfikami i pojechałam po całości. Nie jest to post sponsorowany, ale muszę napisać, że wszystko co nałożyłam na krzesło jest z firmy na F 😉 i polecam.
Robiąc renowację krzesła w domu w środku zimy, wiedziałam, że szlifowanie do gołego drewna odpada. Wiedziałam też, że jedno krzesło chcę w kolorze, dlatego zaczęłam myśleć, jak obejść ten etap i nie używać farb kredowych. Takich farb użyłam dwa lata temu na fotelu bujanym i wiem, że do tak eksploatowanych mebli nie są najlepszą opcją. Co więc zrobiłam, żeby zaspokoić swoje potrzeby zmian i nie zapylić całego domu? Oto historia przemiany jednego krzesła. Poczytajcie 🙂
Poniżej zdjęcie krzesła w jego pierwotnym stanie. Zanim cokolwiek na nie nałożyłam, zostało bardzo dokładnie wymyte i odtłuszczone. (Prysznic, szare mydło, na koniec po wysuszeniu ściereczka z octem). Ewidentnie ktoś nad krzesłem się znęcał i pozostawił „sznyty”, które musiałam zaszpachlować.
Gdy ścierałam papierem ściernym nadmiar szpachli, lekko przetarłam nim też resztę krzesła. Raczej dla lekkiego zmatowienia, niż zdzierania warstw. Jedyne co zapyliłam, to kapcie 😉 Mogłam odpuścić ten etap. Jednak nawyki robią swoje i nie umiałam tak w ogóle bez papieru ściernego.
I co teraz? Teraz to, co pozwoliło mi malować krzesło w sumie każdą farbą. Grunt przyczepnościowy. Używałam go po praz pierwszy do malowania drzwi wejściowych, pod farbę tablicową. Używałam go też do przemalowania metalowych lamp w Starachowicach. Zostało mi go trochę na dnie. I tu postąpiłam bardzo nie profesjonalnie po raz kolejny. Dodałam ciut wody ( bo to wodny produkt), żeby na pewno starczyło mi gruntu na krzesło. Jak widać starczyło. Po 12 godzinach mogłam malować.
Teraz pomyślicie : aaa to teraz tylko farba do drewna i wszystko jasne. No nie w tym przypadku. Chciałam zielone krzesło. Pod ręką miałam tylko zieloną farbę do ścian. Zaryzykowałam po raz kolejny. Nałożyłam w sumie dwie warstwy. Odczekałam może 3 godziny zanim nałożyłam kolejną. Na zdjęciu efekt po pierwszej warstwie. Pięknie kryje taka farba. I efekt matowy tak jak lubię. Bałam się jednak, że farba do ścian mimo wszystko może się ścierać z krzesła. Dlatego na koniec nałożyłam na wszystko akrylowy matowy lakier do drewna. Krzesło używam od ponad tygodnia, dość intensywnie. Nieśmiało zaczynam twierdzić, że taka powłoka jest nawet trwalsza od samej akrylowej farby do drewna. Ale dajcie mi jeszcze z miesiąc na potwierdzenie tej tezy ;). Efekt końcowy tak bardzo mi się spodobał, że chciałabym je mieć w dwóch miejscach, a ono jest tylko jedno. Dlatego co trochę przestawiam między kuchnią a sypialnia. Do tego stopnia mam dylemat, że zrobiłam zdjęcia w obu miejscach.
Dziś pokażę wersję przy biurku. W następnym poście będzie przy stole. A Wy może mi pomożecie wybrać, gdzie mu lepiej ? Oczywiście mam dla Was dużo zdjęć, żebyście mogli się dobrze przypatrzeć i dobrze doradzić 😉
Na koniec ciekawostka. Farbą do ścian już wcześniej malowałam drewno. Nie używałam wtedy żadnych podkładów. Mogłam tak zaszaleć, bo malowałam rzeczy mało używane. Głównie ozdoby, które stoją, zbierają kurz i tworzą klimat lub odmierzają czas.
Na zdjęciu powyżej farbą do ścian pomalowałam konika i zegar, a na zdjęciu poniżej literę A i R.
Czy jeszcze kiedyś użyję tej eksperymentalnej metody ? Tak i nawet już wiem na czym. A jeśli Wy macie jakieś fajne patenty, dzięki własnym eksperymentom, podzielcie się w komentarzach. Z chęcią się dokształcę 😉
ściskam
Iza
36 komentarzy
Czadowe to krzesło! Pamiętam takie drewniane krzesła! W latach 90tych wszędzie można było takie spotkać:)
Myślę ze krzesło jeszcze starsze niż lata 90te ale metki nie ma.Ja pamietam podobne u moich dziadków. Musiały być z lat 70tych conajmnej
Krzesło na pewno przynajmniej z lat 70-tych, bo pamiętam takie z domu – aż się wzruszyłam. 🙂 Wyszło pięknie, a kolor – cudowny.
Mi brakuje krzeseł przy stole i też chciałabym coś różnorodnego Zwłaszcza, że modelu, który mamy, nie ma już w sprzedaży. A te co mam, chętnie bym przemalowała, bo mi nie pasują obecnie do niczego. I nie podobają się. Dziękuję za inspirację.
Wspaniały efekt, kolor mi się bardzo podoba:)
Dzięki Gosia 🙂 ta zieleń to mój ulubiony odcień zieleni ew taki ciemny głęboki jeszcze 🙂
Super metamorfoza, a kolor obłędny. Ja kiedyś malowałam białą farbą do ścian szuflady od komody i trzyma się farba świetnie, niestety przez brak warstwy lakieru farba "pobrudziła się" 😉
Własnie strach przed nie zmwyalnym brudem podsunął mi pomysł na lakier 😉
Kochana, kolor krzesła przepiękny <3
powiem Ci tak..ja wszystkie prace maluję farbami nie do drewna tylko do ścian właśnie, nie daję gruntu a to dlatego, że na wierzch właśnie nakładam lakier matowy, bardzo cienko ok 10 warstw w sumie, bo wiem, że będą używane przez dzieci, więc nie mogą się szybko niszczyć 🙂
czekam na więcej Twoich eksperymentów 😀
buziaki z Krakowa
p.s. dawno mnie u Ciebie nie było
Kaja (mimi decoupage)
No widzisz to okazuje sie ze sporo osób maluje farbami do ścian meble ha ha… Ja dalam grunt głównie ze wzgl na brak szlifowania. Na surowe drewno bym nie dawała :)ps.Milo ze znów zajrzalas 😀
Szukam właśnie alternatywy do farb kredowych i proszę. Wspaniały instruktaż u Ciebie. Dziękuję.
Zaglądam do Ciebie od dłuższego czasu i bardzo lubię te odwiedziny. Serdecznie Cię pozdrawiam. Asia
Bardzo miło mi to czytać. I cieszę się że wstrzeliłam się w temat poszukiwań 🙂
super
Ja zrobiłam ostatnio eksperyment i niestety nie tak udany jak u Ciebie. Pomalowałam blat stołu farbą kredową, ale wosk był nie wystarczającą ochroną więc postanowiłam użyć akrylowego lakieru do drewna, musiałam zrobic to już a nie miałam nic innego a i wtedy jeszcze nie było lakierów do farb kredowych. Niestety lakier schodzi, brudzi się. Nie polecam! Natomiast samą alrylową surowe drewno malowałam nie raz, bez lakieru i sprawuje się bardzo dobrze. Matowy efekt, łatwy w używaniu, ale były to Polki na książki i komoda u córki w pokoju. Ale się rozpisałam. Zapraszam do mnie ! 🙂
Ja pomalowałam blat stołu farbą akrylową + lakier i uważam ze to nie jest najlepsza opcja.Co dopiero kredowa + wosk … współczuje.
Wygląda obłędnie i ma mój ulubiony odcień zieleni! <3 Brawo za eksperymenty – udane jak widać. 🙂
Jeśli chodzi o zieleń to właśnie ten odcień lubię we wnętrzach w przeciwieństwie do groszkowego 😉 i dzięki za komentarz 🙂
Ja ostatnio malowałam farbą do ścian małą półeczkę do pokoju synka. Tylko, że ja najpierw trochę wygładziłam powierzchnię papierem ścierym, a potem nałożyłam dwie warstwy lakieru akrylowego. Prawie każdy stary mebel na początku gruntuję lakierem akrylowym, ponieważ to zapobiega wyłażeniu plam spod farby. Zapraszam do zobaczenia efektu! https://gratyagaty.blogspot.com/2017/01/podreczna-poka-na-przybory-szkolne.html
Ja zamiast lakieru używam drugiego z dwóch gruntów flugera które uwielbiam. Primer stop właśnie na takie plamy co mogą wylezc. 🙂
Przepiękny kolor krzesła i super metamorfoza! Teraz może i ja się odważę pomalować takie krzesła, muszę je tylko wykraść ze schowka teściowej 😉 A, że teściowa jest farmaceutką z dłuuuuugim stażem, schowek skrywa najróżniejsze CUDA nie tylko krzesła, fiolki i buteleczki! Obawiam się jednak, że brak wiekowej drewnianej komody aptecznej może nie umknąć jej uwadze 😀
O ja cie..skarb w rodzinie ! Niech teściową sie podzieli z toba .. Szkoda trzymać takie rzeczy w piwnicy 😉
Świetna metamorfoza !uwielbiam takie perełki :)czy można wiedzieć jakiego podkładu użyłaś ?i co to za świetna farba ?pozdrawiam meg
Podkład to grunt przyczepnościowy . jak pojdziesz do flugera to od razu będą wiedzieć o co chodzi. Farba tez z tej firmy
A jaki to dokładnie kolor farby? 🙂
Flugger IN 774
Iza potwierdzam Twoją tezę, od lat maluję farbami do ścian i są bardzo trwałe (z różnych firm). Moje pastelowe krzesło ominął nawet grunt przyczepnosciowy (jak na złość zaschła mi końcówka…) a trzyma się świetnie już długie miesiące. Całość warto zabezpieczyć lakierem, bo jednak farby do ścian często są nieco chropowate w dotyku i jest wrażenie jakby miały brudzić ubranie.
Piękny kolor dostało Twoje krzesło 😉
Jak widać to ja zachowawcza byłam w tych moich eksperymentach 😉 tu juz Polowa komentujących sie do takich praktyk przyznaje ha ha.. A co do efektu takiej farby to przed położeniem lakieru przypomina moim zdaniem właśnie farbę kredowa. Próbowałas może woskiem wykończyć ? Bo dla mnie lakier był oczywisty w tym przypadku
Boski odcień 💚 Czy masz też taką ścianę pomalowaną na zielono?
I zdjęcia … cudowne!
Do zakochania 🙂
Ściany nie 😉 dostalam tę puszkę nie planując malowania ściany.Dlatego eksperymentuje 😉
Świetnie wygląda! Jak wspomniałaś o zieleni, trochę się jej obawiałam… A tu taki piękny turkus! 🙂 Bardzo mi się podoba!
Krzesełko wyszło fantastycznie, zdjęcia cudne jak zawsze.
Niesamowity efekt! Wyszło przepięknie!! 😀
Świetne są- patent i kolor! �� Muszę wypróbować w takim razie malowanie farbą do ścian. A pamiętasz jaki dokładnie nazywa się ta zieleń? Bo odcień cudowny ��
Nawyki robią swoje 😄 skąd ja to znam😉
Pamiętam jak pierwszy raz uzywalam f.kredowch…musialam papier wczesniej w ruch puscic…nie ze niedowiarkiem bylam…przyzwyczajenie zwyczajnie 😊
Kolor cudowny😀
Musze poszperac po zakamarkach u rodziny i porwac farby do scian😇
Piękne! I cudowne!
I myślę, że śmiało można pisać nazwy firm użytych farb/lakierów oraz dokładne nazwy koloru danej farby.
Jak się sprawuje krzesełko po kilku miesiącach? Farba trzyma?…
[…] Zdradzę Wam, że nic nie szlifowałam. To ogromna oszczędność czasu. Wykorzystałam mój patent z krzesłem. Listwy, drzwi, komodę, szafę wymyłam, odtłuściłam i pomalowałam gruntem przyczepnościowym […]
[…] eklektyzmu przy stole. Bardzo mi się taki miks i różnorodność podoba. I tak jak napisałam w ostatnim poście, w końcu zmobilizowałam się do zmian. W ciągu tygodnia przybyło mi 4 krzesła. Jedno nabyłam […]