KĄCIK DLA MALUCHA

MALUCH NA POKŁADZIE

Ciąży nie ukrywałam, dziecka też nie, więc jeśli obserwujecie moje social media wiecie, że nie tak dawno temu, kolejny maluch pojawił się nam na pokładzie. I choć dla mnie to było chwilę temu, to za parę dni minie już 3 miesiące. I jeszcze sprostuję, że pierwszy maluch, już nie bardzo może być przeze mnie tak nazywany, bo by się mocno obruszył. Właśnie skończył 7 lat i też nie wiem kiedy to minęło.

Odkąd wiecie, że Yosiel będzie miał brata, piszecie mi, że jesteście ciekawi jak pogodzę dwóch chłopaków z taką różnicą wiekową na jednej nie dużej przestrzeni i jak będzie wyglądał kącik dla malucha. Dzisiejszy wpis będzie takim preludium wnętrzarskim obrazującym naszą nową rzeczywistość. Wyjątkowo napiszę (a nawet zobrazuję) Wam, moje oczekiwania w kontrze do realiów. O tym, szczególnie na blogach wnętrzarskich, chyba rzadko się pisze. Zawsze pokazujemy już ten efekt, do którego zmierzaliśmy. Nawet jeśli okazuje się, że jest on mało praktyczny, za to piękny. Dziś więc będzie plan kontra życie.

POKÓJ DLA DWÓJKI

Plan na pokój Yosiela, który miałby dzielić z rodzeństwem układałam w głowie od początków ciąży. Gdzieś w jej połowie już wiedziałam jak to zrobić. Oczywiście tym razem miałam bardzo ważnego konsultanta. Mojego starszego syna. Chciałam, żeby był zadowolony ze zmian i jak najmniej odczuł skutki dzielenia pokoju z młodszym bratem. Czy mi się udało, to się okaże za kilka miesięcy. Dlaczego? Bo na zmiany w ich pokoju dałam nam czas.

Ponieważ to moje drugie dziecko, to już wiem „z czym to się je”. Zarówno przy przygotowaniu wyprawki jak i miejsca dla dziecka w domu, nie szaleję jak za pierwszym razem. A jak szalałam, możecie sobie przypomnieć zaglądając do tego wpisu i tego, a także tego i paru innych pod tagiem „pokój chłopca” 😉 Są tego głównie dwa powody. Jednym z nich było kiepskie zdrowie w ciąży. W sumie, prawie do samego porodu walczyłam z różnymi infekcjami. To bardzo wpływało na moje siły i chęci działania. Miałam ich o wiele mniej niż przy pierwszej ciąży. Drugim, mniej losowym powodem była świadomość, co tak na prawdę jest ważne i potrzebne, a co w ogóle się nie sprawdzi.

Pomimo tego, że Yosiel miał swój pokój i łóżeczko od samego początku, to i tak początkowo korzystaliśmy tylko z kołyski (z czasem, tylko w ciągu dnia), a do 13-tego miesiąca życia spał z nami (tyle czasu karmiłam go piersią). Nie jestem masochistką, a braki w śnie bardzo źle wpływają na mój organizm. Na tyle źle, że przy dużych niedoborach mogłabym nie być w stanie zająć się synem w ciągu dnia. Dla mnie jedynym słusznym rozwiązaniem było spanie z dzieckiem i karmienie go na śpiocha (mojego i jego). I jeszcze 7 lat temu, opinie w tym temacie, nie były tak przychylne temu rozwiązaniu jak teraz. Mimo to, miałam gdzieś wszystkie konsekwencje, którymi wtedy straszono. I nie żałuję, że słucham własnej intuicji.

Przy Milo od razu wiedziałam, że do swojego własnego pełnowymiarowego łóżka niemowlaka, nie trafi wcześniej niż we wrześniu. Potrzebowałam tylko czegoś małego i mobilnego, żeby móc go odkładać do snu w ciągu dnia lub wieczorem do pierwszego karmienia. Zdecydowałam się na popularny kosz Mojżesza i stworzenie kącika dla malucha w naszej sypialni.

KĄCIK DLA MALUCHA W SYPIALNI – PLANY

Kosz dla Milo miał być bazą do stworzenia jego małej przestrzeni w naszej sypialni. W planach miałam kilka drobnych zmian, tak żeby nie przemeblowywać całej przestrzeni na kilka miesięcy, ale żeby było praktycznie i oczywiście estetycznie. 😉 Wiem, że parę osób zastanawiało się jak to zrobię. I żeby ich nie zawieść pokażę, jak miało to wyglądać. Tak, miało. Bo plany planami, a życie idzie swoim torem.

Zmiany zaczęłam od przewieszenia zegara. Dlaczego? Bo w miejscu pod stałym miejscem zegara stanąć miał kosz Mojżesza. A nad koszem miało zawisnąć mobile dla malucha.

Mobile oczywiście robiłam sama. Miał być prosty i szybko miało się go robić, a do tego chciałam, żeby był kolorowy (jakoś uwagę dziecka trzeba przyciągnąć). Pompony robiłam zalegając w ciąży na sofie. 😉 I oczywiście, to nie jest jego skończona wersja. Brakło mi czasu, ale ci…

Obok kosza miał się zmieścić pomocnik na pieluchy i wszelkiego rodzaju rzeczy pierwszej potrzeby. Biała komoda zmieniła lekko lokalizację, a w kilku szufladach zrobiłam miejsce na ubrania Milo. Wygląda to całkiem nieźle i nie zabrało przestrzeni w i tak już (nie bójmy się tego słowa) zagraconej sypialni.

I tak to właśnie miało wyglądać. Ostatecznie kosz nigdy tam nie stanął (nie licząc momentu, kiedy robiłam te zdjęcia), bo w nocy doskonale mieści się od mojej strony łóżka, a w dzień jest ze mną w salonie. Jest jednak coś co udało mi się z planów przedporodowych zrealizować. Uszyłam kolorowe muślinowe pieluchy z tkaniny kupowanej na metry. Co prawda tydzień przed pojawieniem się Milo na świecie, ale zdążyłam. Uszycie ich jest banalnie proste (zawiniecie krawędzi do środka i przeszycie ściegiem prostym dookoła), a cenowo wychodzi o połowę taniej niż gotowe w sklepie. Z metra bieżącego uszyjecie dwie pieluchy o wymiarach około 70 cm x 70 cm i zostaje jeszcze fragment, z którego możecie zrobić myjkę do kąpieli, gwiazdki do dekoracji pokoju malucha , spodenko-majtki i pewnie wiele innych rzeczy, jak tylko użyjemy wyobraźni 😉 Muślin jest super przyjemny w dotyku i zwykła tetra się do niego nie umywa. Uwielbiam te pieluchy. Myślę, że Milo też. 😉

KĄCIK DLA MALUCHA W SYPIALNI – RZECZYWISTOŚĆ

Jak już wiecie, jak to wszystko nie wygląda, to pokażę Wam, jak życie zorganizowało nam sypialnie dzieloną z maluchem. Gdy okazało się, że kosz bez problemu mieści się obok łóżka, a Milo budzi się na karmienie co dwie, trzy godziny, pierwsza opcja organizacji sypialni została skreślona i zapomniana. Początkowo, najmłodszy Perez do pierwszego karmienia spał w koszu, potem już z nami. Jednak, kiedy zaczynał nocny sen dopiero między 12-tą a 1-ą w nocy, kosz w sypialni lądował już sporadycznie. Stał cały czas w salonie, czekając na dzienne drzemki.

Z pierwszych planów, została jednak mała część. Gdy przesunęłam komodę i przewiesiłam zegar, to nie chciało mi się już tego odkręcać. Pomocnik na pieluchy itp stoi tam gdzie stał, plantbox z pod kaloryfera przejechał na miejsce kosza, a nad wszystkim zawisło boho lustro. Zawsze to jakaś zmiana, a że wygląda całkiem fajnie, to nie ma tego złego.

Gdzie śpi Milo już wiecie, gdzie trzymam ubranka, pieluchy itp też. Zostaje jeszcze kwestia zmian pieluch i pielęgnacji. Yosiel miał wypasiony przewijak, bo było na to miejsce. Dla Milo jest planowane miejsce do przewijania na łóżeczku, które pojawi się pod koniec wakacji. Ale co do tego czasu? Wystarczy podkład (jednorazowy-używany wielorazowo, aż do zabrudzenia 😉 ) i łóżko. Przy pierwszym dziecku obstawiłam się wieloma gadżetami, ale prawda jest taka, że wcale, aż tak dużo nie jest potrzebne. Siedząc na łóżku i przewijając Milo mam wszystko pod ręką obok. Po wszystkim, podkład ląduje z powrotem w metalowym pomocniku i nie ma śladu po dopiero odbytych czynnościach. Dla widzących różne zagrożenia na zaś: ani razu łóżko nie zostało zasikane, lub ..no wiecie. 🙂 Wszelkie wypadki mieściły się w granicach podkładu.

KROK PO KROKU

Przy Yosielu bardzo spieszyłam się z tym, aby wszystko było już gotowe dla syna zanim się urodzi. Na ile przestrzeń i fundusze mi pozwalały byłam maksymalistką. Przy Milo już wiem z czym powinnam się spieszyć, co jest zbędne i co mogę zakupić i zmienić z czasem. Wiem, że nie wszystko musi być nowe, a OLX, allegro czy instagramowe wyprzedaże to bardzo dobre miejsce na zakupy. Tam zakupiłam kosz, stojak czy wózek. Tam też pewnie będę puszczać w dalszy obieg rzeczy, które jeszcze mogą się komuś przydać.

Na spokojnie też przygotujemy pokój dla chłopaków, tak by zmiany przechodziły łagodnie i wszyscy mogli się do nich dostosować. Oczywiście pokażę na blogu jak to nam wszystko wyszło. A, że w planach jest dużo projektów DIY, w miarę możliwości podzielę się z Wami instrukcjami krok po kroku.

Ciekawa jestem jak to u Was wyglądało przy kolejnych dzieciach. Czy może od samego początku byliście zdroworozsądkowi w szale przygotowań dla nowego członka rodziny, czy dopiero przy kolejnym dziecku odpuściliście wiele spraw?

ściskam

Iza

MOJA KUCHNIA-CZAS NA ZMIANY?
NATURE BLUE PARTY- IMPREZA NA TARASIE

12 komentarzy

  1. Patrycja eL
    24 czerwca 2019 at 08:52 — Odpowiedz

    Bardzo fajnie to wszystko wyszło. Zgadzam sie z Tobą, w internecie dużo jest zdjec, ktore owszem wyglądają bajecznie, ale nijak się mają do rzeczywistosci z niemowlakiem w domu 😉 jestem na końcówce 2 ciąży, w domu jest już z nashni od 4lat córeczka, która do swojego pokoju została przeprowadzona mając 7 miesięcy. Tylko dlatego, że nie budziła się już wtedy często w nocy (tylko raz) i nie robiło nam to dużej różnicy w wstawaniu do niej. Teraz wiem, że minimum przez te 6-8 miesięcy najmłodsze będzie mieszkało z nami w sypialni i nie ma co się spieszyć z szykowaniem dla niej osobnego pokoju. Dodatkowych gadżetów też nie będziemy kupować, przewijak też prawdopodobnie będzie na naszym łóżku w sypialni, bo tak jest naprawdę wygodnie. Zainspirowałam się u Ciebie tym pomocnikiem na pieluchy 🤔 do tej pory nie miałam pojęcia jak to rozwiązać, to chyba Ikea tak? Później może się przydać w kuchni 😁 a Ty jaki masz na niego pomysł na „już później” ? Bardzo fajny post, faktycznie w sieci nie ma raczej takich „prawdziwych” życiowych wpisów wnetrzarskich oczekiwania vs rzeczywistość 😃 pozdrawiam i spokojnego poniedziałku życzę

    • 24 czerwca 2019 at 11:17 — Odpowiedz

      Tak, ten pomocnik to IKEA. Bardzo się sprawdza. Później pewnie będzie w pokoju chłopaków. Bo do tej pory starszy syn miał tam zabawki i książki. Można też to w kuchni mieć i trzymać tam niezbędne rzeczy, które chcesz mieć pod ręką.
      Życzę aby drugie dziecko też tak ładnie szybko spało:)

  2. tinynorthhouse
    24 czerwca 2019 at 11:39 — Odpowiedz

    Hej, czytam i czytam i jakbym czytala o sobie 🙂 Ja tez juz nie szaleje z wyprawkami, kosz mojzesza to swietny wybòr (tu dziekuje za twoja inspiracje ) i nie przymierzam sie nawet do przewijaka, bo wiem, ze mieszkajac na 3 pietrach bede przewijac praktycznie wszedzie 😉 Podziele sie moimi wrazeniami pod koniec roku 🙂 Milego poniedzialku

    • 24 czerwca 2019 at 12:12 — Odpowiedz

      Super że pomogłam inspiracją. I fakt że na 3 piętrach to przeiwjak najlepiej jakby był na każdym piętrze. A podpowiem Ci, że ja poza pomocnikiem w sypialni mam też koszyk w salonie przy sobie i tam mam podkład, parę pieluch i mokre chusteczki pod ręką. Nie latam zawsze do sypialni. Bardzo mi się to sprawdza.

      • tinynorthhouse
        24 czerwca 2019 at 12:23 — Odpowiedz

        Tez juz o jakims koszyczku myslalam 😉 Dzieki!

  3. Ania
    24 czerwca 2019 at 13:07 — Odpowiedz

    Leżę sobie właśnie w 36 tyg.czekania,starsza corka na biwaku i myśle,ze zostało tak mało czasu i tyyyle do ogarnięcia.Jakos mnie ten Twój wpis uspokoił bardzo:)
    Dużo w nim fajnych pomysłów!
    I pytanie-bo ja tez przeglądając strony z pieluchami i otulaczami zastanawiałam się nad ich koszmarnymi cenami…I tez pomyślałam,żeby samemu uszyć,tylko jakoś nie mogłam trafić na ładne materiały,a Twoje są śliczne:)Czy mozesz polecić sklep?
    Bardzo będę wdzieczna.

    • 24 czerwca 2019 at 16:13 — Odpowiedz

      Cieszę się że mój wpis Cię uspokoił 🙂 nie ma co wariowac. A sklep już tu mi na insta dziewczyny nazwę przypomniały i to milofabrics (nomen omen jak imie mlodszego syna haha)

  4. 26 czerwca 2019 at 16:22 — Odpowiedz

    Ha ha ha przy pierwszym dziecku gdy smoczek upadnie ci na podłogę wyparzasz wrzątkiem, przy drugim płuczesz pod kranem, a przy trzeci m oblizujesz i aplikujesz do dzioba 😉
    Do trzeciego nie doszłam, ale coś w tym jest. U mnie akurat była mała różnica wieku 2,5 roku, więc zdarzało się, że młodzież miewała wspólne pokoje. Teraz każdy ma swój, ale mam parkę, więc przewidziałam i to.
    Dodam też, że jako zagorzała przeciwniczka spania z dzieckiem przespałam z córką 5 lat, więc ten tego…… rzeczywistość bardzo różni się od teorii rozmaitych 😉

    Ściskam 🙂

    • 26 czerwca 2019 at 17:02 — Odpowiedz

      Dokładnie tak jak piszesz. Słyszałam też opinie że trzecie wychowuje sie samo. Ale nie będę sprawdzać hehe. A spanie z dzieckiem ..to oczywiście że wolę sama, ale czasem wybiera się mniejsze zło..ha ha

  5. 29 czerwca 2019 at 14:40 — Odpowiedz

    Cudny kącik. Niedługo mnie też będzie czekało stworzenie takiego kącika i to pierwszego 😉 Zapisuje post, żeby nie zgubić 🙂

  6. Anna
    10 sierpnia 2022 at 01:36 — Odpowiedz

    Witaj Iza 🙂
    Piękne wnętrza ! 🙂

    Czy mogłabyś się podzielić wiadomością, skąd pochodzi ten biały kredens (ze skorzanymi uchwytami) i przede wszytskim dużymi szufladami i ładną linią górnej witrynki? Byłabym bardzo wdzięczna. Sama mam problem z małą sypialnią i próbuję pomieść wszytsko i wszystkich 😉
    MARZY mi się taki.
    Pozdrawiam i Wszytskiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodzinki.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

MENU

Back

Udostępnij