SIERPNIOWE SPOTKANIA
Jeśli jesteś ze mną dłużej, wiesz o czym będzie wpis i wiesz, że podobny pojawia się co roku od kilku lat. Jednak, gdy trafiłeś/aś do mnie dopiero teraz, winna jestem Ci krótkie wyjaśnienie. Bloguję od ponad 8 lat. Po mniej więcej 2 latach część blogowych-internetowych znajomości zostało poddane próbie na spotkaniach twarzą w twarz. Wynikło z tego wiele fajnych rzeczy w moim życiu, ale najważniejszą jest zyskanie bratnich wnętrzarskich dusz i przyjaciół w dobrych i złych momentach. Z dziewczynami spotykam się od 5 lat, zawsze w sierpniu i zawsze w Starachowicach. Zjeżdżają wtedy z rodzinami na parę dni i żyjemy jak w komunie. 😉 Od 4 lat te spotkania celebrujemy jedną odświętną kolacją, gdzie możemy zaspokoić nasze estetyczne ciągoty do pięknych wnętrz, dekoracji i przyjęć. Myślę, że przy czwartym roku z kolei możemy już mówić o tradycji sierpniowych kolacji.
WYJĄTKOWA KOLACJA
W tym roku kolacja była trochę bardziej wyjątkowa niż zawsze. Mieliśmy dodatkowy powód do celebracji. Pod koniec sierpnia (a dokładniej pisząc- to dziś) kończę 40 lat. Nigdy specjalnie nie celebrowałam urodzin, ale tym razem miałam dużą ochotę zrobić bal! 😉 Skończyło się na karaibskiej kolacji na tarasie w Polskim Santorini i lepiej skończyć się nie mogło. Świętowanie w śród bliskich osób, w miejscu, które lubisz i oglądanie spadających gwiazd na zakończenie imprezy powinno być dobrą wróżbą na kolejne 40 lat. 😀 Nie wszystkie osoby, których towarzystwem chciałam się cieszyć tego wieczoru mogły wtedy być, więc ja jeszcze nie zakończyłam tej imprezy 😉 Teraz czas na miastową wersję i już bez obiektywów blogowych paparazzi.
SPOSÓB NA DEKORACJE
Wydawałoby się, że tegoroczna impreza awansując do imprezy urodzinowej powinna mieć jeszcze większy rozmach niż dotychczasowe. Jednak jeśli przyjrzycie się kolacjom z 2019,2018,2017 roku zauważycie, że ilość dekoracji jest dużo mniejsza niż zazwyczaj, a efekt wcale nie jest mniejszy. Motywem przewodnim miały być Karaiby, letni morski i egzotyczny klimat. Bardzo mi bliski z wielu względów. Od zawsze kocham morze, palmy i słońce. Myślę, że nie bez powodu niebieski to mój ulubiony kolor, a miłość życia znalazłam na Kubie. Sami też często mi piszecie, że wnętrza mojego mieszkania kojarzą Wam się z latem i wakacjami. Mam pod skórą ciepłe klimaty i ich z siebie nie wyplenię. 😉
Temat imprezy karaibskiej można zinterpretować różnie, mniej lub bardziej kolorowo. My poszłyśmy w surowszą i skromniejszą wersję. Muszle, kokosy (prawdziwe- potem mąż zrobił przepyszny deser kubański z tych dekoracji), drewniana taca, słomiane kapelusze i podkładki to cała dekoracja imprezy. I świece. te muszą być zawsze! Nic więcej. Za serwetki służyła gaza cięta z rolki. Udrapowana przy talerzach przypominała grzywę fal morskich rozbijających się o brzeg. Nawet nasz brak czasu na olejowanie tarasu na nowo, pomógł uzyskać nadmorski klimat. Deski wyglądają jak po spotkaniu z wodą morską i piaskiem 😉 Patrząc na zdjęcia można zapomnieć się, że to wszystko działo się w Polsce. I taki był cel. Impreza, która była namiastką egzotycznych wakacji, na które nikt z nas w tym roku nie miał szansy wyjechać.
Nie będę Wam pisać już nic więcej, bo mam nadzieję, że zdjęcia zainspirują Was do przyjęcia w tym lub podobnym stylu i sami też pobawicie się kreatywnie dekoracjami przy tej okazji. Jeśli jednak kalendarz, nie daje Wam w najbliższym czasie powodu do świętowania, znajdźcie jakikolwiek błahy powód i róbcie imprezę. 🙂
Tym razem załapałam się na zdjęcia. W obiektywie Oli.
BABSKI SKŁAD
Na koniec chciałam podziękować tym kobietom, że są w moim życiu. Zawsze możemy się sobie wygadać, razem cieszyć i wspierać, gdy jest źle. Jesteśmy rożne pod wieloma względami, ale to jest nasza siła. Niech nasza tradycja sierpniowych spotkań i wiecznych wspólnych rozmów przez cały rok trwa. Cieszę się, że mając 40 lat mam blisko siebie osoby, które lubię, cenię i szanuję, które wspierają, a nie przygniatają. Marta, Ania, Ola , Lu – dzięki dziewczyny za przyjaźń. Na tym zdjęciu brakuje mi jeszcze 3 wspaniałych kobiet, ale z nimi spotkam się już niedługo.
Ten wpis miał się zakończyć moimi przemyśleniami z okazji okrągłych urodzin i tego w jakim miejscu w swoim życiu jestem (idą zmiany), ale wybaczcie, zapalenie zatok mocno zabija moją zdolność lekkiego myślenia. O tym będzie przy innej sposobności. 😉
ściskam
Iza
2 komentarze
Cudowne zdjęcia i świetny pomysł na przyjęcie właśnie w takim stylu. Jestem szczególnie zachwycona tymi muszlami, pozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi miło, że nasza realizacjia się podoba 🙂