Dziś oficjalnie rozpoczynam serię postów nazwanych roboczo ( i tak już zostanie) Projekt Starachowice. Wiem,że wielu z Was na te posty czeka. Mam nadzieję nie rozczarować. O projekcie i dużej ilości pracy jaka nas czeka pisałam TUTAJ. Od maja co najmniej raz w miesiącu jechałam razem z mężem na „roboty” 😉 czasami były to 4 dni czasami prawie 2 tygodnie. Oczywiście nie wszystko robiliśmy sami. Był fachowiec od grubej roboty. Dużo , bardzo dużo jednak zrobiłam ja i mój mąż.
Było to spowodowane wieloma rzeczami. I oszczędnościami i tym,że my lubimy takie rzeczy robić. Mama miała odłożone sporo na remont domu, ale i tak bez kredytów się nie obyło. Sama też pomagałam finansowo jak mogłam. Stary dom to jednak studnia bez dna 😉 Nadal jest dużo do zrobienia, ale wszystko z czasem. Każdy, kto remontował dom lub budował wie ile pochłania to czasu, sił , energii i finansów. U mnie wszystko to jest na wyczerpaniu.. jednak póki pogoda jest dobra znów na 5 dni jadę do Starachowic robić dalsze metamorfozy itp 😉
Dla nie wtajemniczonych. Dom jest mojej mamy. Jest po dziadkach. I zawsze było w nim pełno ludzi. Założeniem mamy jest, aby ten dom nadal skupiał liczną rodzinę razem. Przynajmniej raz do roku 🙂 Jak widzieliście przy okazji BPM dom ma fluidy ściągające ludzi bo w sierpniu było w nim około 20 osób i wszyscy miło spędzili czas 😉 i nie było zgrzytów 🙂 atmosfera iście rodzinna 🙂
Mama powierzyła projekt zmian i dekoracji mnie. Oczywiście bardzo mnie to ucieszyło, bo po pierwsze miło jest wiedzieć, że mama ufa moim wyborom i gustowi a po drugie mogłam się sprawdzić, czy komuś mogłabym urządzić dom. Nadal nie jest to super wielkie sprawdzenie własnych umiejętności, bo jeśli kogoś zna się całe życie i dom który się urządza , sprawa jest ułatwiona. W praniu wyszło jednak kilka nie porozumień, więc nie obyło się bez ciekawych sytuacji, kosztujących trochę nerwów ale też i śmiechu 😉 Do kilku rzeczy musiałam mamę bardzo przekonywać, wręcz dopuszczać się przekupstwa. W ostatecznym rozrachunku mama jest zachwycona zmianami 😀 I rzeczy których najbardziej się obawiała najbardziej ja cieszą 😀 To uważam za swój prywatny sukces 🙂
W trakcie całego remontu wiele rzeczy przerabiam samodzielnie i nadaje im zupełnie inny wygląd. Czasami są to stare rzeczy, które były już w domu, czasami nowe, ale dość tanie, tyle że nie pasujące kolorem. I tak właśnie zrobiłam z metalowymi lampami do kuchni. Są to jedne z tańszych metalowych lamp z IKEA. Do kuchni potrzebowałam prostych lamp w kolorze pastelowym. Najlepiej tanich 😉 Pomyślałam,że te ze względu na cenę, mogę zaryzykować i spróbować pomalować 🙂 Zakupiłam odpowiednie podkłady i farby i przystąpiłam do działania.
Klosze rozebrałam na części i odtłuściłam. Pędzlem ( wałkiem bardzo niewygodnie) pomalowałam lampy podkładem do farb zwiększającym przyczepność. Gdy podkład wysechł przeszlifowałam szlifierką z papierem o gramaturze 180.
Po wyczyszczeniu lamp z pyłu pomalowałam 3 warty farby ( oczywiście w odstępach podanych przez producenta) . Malowałam pędzlem (4 cm szerokości) ruchami pionowymi. Z góry na dół. Tak farba rozkładała się najdokładniej. Do różowych lamp użyłam farby akrylowej z mieszalnika. Do żółtej , farby alkidowej już z gotowym kolorem. Obie – satynowe.
Nie spodziewałam się efektu „WOW”. To i tak miały być lampy tymczasowe, zanim nie uzbieramy pieniędzy na ładniejsze 😉 Jednak efekt końcowy mnie samą miło zaskoczył. 🙂 Wiem, że można oddać takie rzeczy do lakiernika samochodowego..ale przyznam szczerze, nie miałam czasu takiego szukać a tym bardziej jeździć do niego z lampami 😉 Możecie pomyśleć,że tyle samo czasu zajęło mi pomalowanie tych lamp 😉 ale to nie prawda.. Lampy malowałam, kiedy czekałam aż inne rzeczy, które pomalowałam wyschną ..wiec to tak w przerwie było 😉
Dlaczego zaczęłam wpisy od lamp ? Zdjęcie podobne do tego pod spodem pokazało się na instagramie już w trakcie BPM i bardzo wiele pytań dotyczyło właśnie lamp. Gdzie je zakupiłam 😉
Dziś więcej ujęć z kuchni Wam nie pokażę,żeby za dużo nie zdradzać 🙂 Będzie kilka postów i dłuższych. Pokażę Wam jak dużo można zrobić samemu jeśli się chce 😀
Teraz zmykam na autobus do Starachowic a Wam życzę miłego weekendu
Iza
35 komentarzy
Z niecierpliwością czekałam na posty z Projektem Starachowice:) I chociaż dzisiaj nie zobaczyłam za dużo, to widzę, że się świetnie zapowiada:) A metamorfoza lamp genialna, przepiękne kolory:)
Potwierdzam, dom ma naprawdę przemiłe fluidy, czuliśmy się wspaniale i wciąż wspominamy!!! A co do lamp, rozmawiałyśmy i wiesz, że jestem zachwycona szczególnie, że ja moje foto kupiłam właśnie ze względu na cenę ale kolor nadal mi nie odpowiada, podobałyby mi się takie grafitowe przecierane … a to trochę więcej roboty 😉 Zachęciłaś mnie tylko co na to mój małż??? Buziaki ogromne!!! I czekam na kolejne wpisy! Ogromnie mi się podobało i cieszę się, że podoba się Twojej Mamie!!!
Przepiękne, pastelowe kolory 🙂
Lampy wyglądają super 🙂
Ojejku, jakie ładne. Po pomalowaniu zyskały krasy. Nie powiedziałbym, że są pomalowane.
Lampy wyglądają świetnie i idealnie pasują do kuchni. Zachęciłaś mnie tymi kadrami, niecierpliwie czekam na więcej.
Świetny pomysł i wykonanie! Wygląda rewelacyjnie! 🙂
Efekt zdecydowanie WOW! 🙂
Świetnie wyglądają 🙂
Pozdrawiam:)
I ja pomagałam niedawno mamie w odświeżeniu jej kuchni… Teraz pora na dekorowanie, a Twój wpis jak najbardziej inspiruje do działania 🙂 Czekam na kolejne!
🙂 zmykasz zmykasz ale potem się dzieje Czekam z niecierpliwością
Ooo, toż to znane i lubiane lampy Foto;), jestem pod wrażeniem gładkości powierzchni.Myslałam że taki efekt jest nieosiągalny przy malowaniu pędzlem.Wyszły zarąbiście, pozdrawiam serdecznie.
Bardzo ładne kolory lamp. Bardzo jestem ciekawa, jak kuchnia prezentuje się w całej okazałości 🙂
Pozdrawiam 🙂
Przede mną również metamorfoza starej lampy, w nieco innym stylu, ale wskazówki jak najbardziej cenne. Z niecierpliwością czekam na inne relacje z placu boju:)
udanego weekendu,
Marta
piękne kolorki wybrałaś 🙂 czekam na kolejne posty z tej serii, pozdrawiam 🙂
Piękny efekt. Zapowiada się super.
Odważnie! Ale z wdziękiem 🙂
lampy wyszły czadowo! nie domyśliłabym się, że są malowane.
Mam taką lampę pomalowaną farbą w sprayu i też całkiem nieźle wyszło, z tym, że powierzchnia nie jest satynowa tylko błyszcząca. Proszę o więcej zdjęć Projektu Starachowice
Bardzo fajnie wyglądają te lampy. I podoba mi się wyprowadzenie na kablach z jednej 'puszki'. Mój Luby się nie zgodził na takie rozwiązanie w dużym pokoju i muszę się doświetlać małymi lampkami 😀 A mama lubi takie 'dziewczęce' pastele, czy trzeba było ją namawiać i przekonywać? 😀
Metamorfoza jak najbardziej udana:) Wykonanie naprawdę na najwyższym poziomie, bo pędzlem to ciężko żeby wyszło tak gładko:) Te migawki z kuchni bardzo mi się podobają:) Owocnej pracy! Pozdrawiam Ala
Pięknie, pastelowo, super!
Jejku jaki mega piekny pastel!!
Lampy są fantastyczne!:))) I w ogóle już widać, że jest pięknie i kolorowo. Nie mogę się doczekać kolejnych odsłon!:)) Buziaki wielkie.
Każdy detal jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe. Nie zmieniaj ich, maja świetne kolory!
Zdolniacho! 🙂 Iza, lampy przepiękne i cała kuchnia bardzo fajna, radosna :). Nie dziwię się, że mama zadowolona ze zmian :). Pozdrawiam serdecznie i czekam na resztę zdjęć 🙂
Super efekt 🙂
Super efekt kuchennych zmian – widzę po skrawkach zdjeć. Jeśli dorobię sie domku na wsi to będzie podobny klimat
Lampy fajne- żółty to nie moja bajka ale tu wyglada bardzo dobrze
Rewelacja! Żółta jest piękna, energetyczna! 🙂
wyszło bomba!
Prześlicznie wyszły te różowe lampy:-)
Pozdrawiam
Różowe są śliczne!!:-)
[…] Lampa została ta sama. Tylko ją przemalowałam. Takim samym sposobem jak te tutaj. […]
[…] kuchnia-lampy […]
[…] ściany, stół, krzesła i okna i lampy. Jak zostało zmienione oświetlenie pokazywałam tutaj . Malowania ścian nie będę pokazywać, bo tu filozofii nie ma. No i to akurat nie robiłam ja ;). […]