AKSAMITNY OBRUS NA WIGILIJNYM STOLE

Realizacja tego wpisu stała pod wielkim znakiem zapytania. Bardzo chciałam do Was zawitać z jakimiś zdjęciami w świątecznymi klimacie, jednak praca na pełen etat przy ciąży, która daje w kość bardzo ograniczyła moje działania. Od paru dni mogę skupić się w końcu na sobie i rodzinie i na tym, co sprawia mi przyjemność. I choć o wpisach z serii DIY nie było mowy, to jest taka jedna dziedzina wnętrzarska, którą uwielbiam i jest ona dużo łatwiejsza do realizacji. Mam na myśli dekoracje stołu, a szczególnie te świąteczne. Tym razem myślą przewodnią był aksamitny obrus, ale zacznijmy od początku.

BLUE VELVET-AKSAMITNY OBRUS

Zastanawiałam się, czy ja mogę Wam coś nowego jeszcze pokazać w temacie: świąteczny stół. W ostatnim czasie nie zmieniałam drastycznie kolorystyki mieszkania, a to co mam, narzuca pewne kolory. Gdyby nie tegoroczny nietrafiony zakup pewnej tkaniny (zły odcień), miałabym większy problem z ciekawą aranżacją. W planach na stylizację stołu w tym roku nie było zakupów nowych gadżetów, a wykorzystanie tego co już mam w domu.  Blue velvet, czyli jak się domyślacie niebieski aksamitny obrus, zagościł na stole i stał się główną inspiracją do jego dekoracji.

Było już niebiesko zielono i zielono. Tym razem znów wróciłam do kolorów nieba. Co niektórzy zaglądając na mój instagram obawiali się, że i ten kolor mi się znudził i powieli los czerwieni. Nic z tego. Może i zieleń trochę się rozpanoszyła po moich kątach, ale to niebieskościom jestem wierna i nie mam w planach się ich pozbywać. Chwilami może być jej mniej, ale zawsze wraca.

TAK JAKBY LUKSUSOWO ?

Welwet kojarzy się z przepychem i luksusem, ale też z przytulnością. I jak do dwóch pierwszych określeń mi daleko (maksymalizm to nie przepych 😉 ), to przytulność już lubię. Użycie aksamitnego obrusu na świątecznym stole mogłoby mi narzucić „tak jakby luksusową ” stylizację. Znacie mnie jednak, lubię mieszać, a już na pewno nie lubię jak mi się coś narzuca. 😉 Stąd mój pomysł na połączenie przytulności luksusowej z przytulnością bardziej zgrzebną i rustykalną. Punktem wspólnym była kolorystyka.

Drewno, futerka, świece, len, gałązki plus welwet i odrobina złota by w swym luksusie aksamit nie czuł się samotny, zagrały lepiej niż się spodziewałam. Możliwe, że już sama radość z powodu zaaranżowania świątecznego stołu z tego co pod ręką i jeszcze dodania wpisu prawie tydzień przed Świętami wywołuje u mnie takie endorfiny, że patrzę na tą stylizację przez różowe okulary. Ale od czego mam Was? Liczę, że wyraźcie własne zdanie, nawet jak będzie inne od mojego. Jeśli jesteśmy już przy różowych okularach, to pamiętacie? Różowe Święta też robiłam.

ZAPRASZAM DO ŚWIĄTECZNEGO STOŁU

Choć świąteczny stół nakryłam tylko dla czterech osób, nie postawiłam na nim jedzenia to i tak Was do niego zapraszam. Wirtualnie zmieścimy się wszyscy i założę się, że każdy z Was będzie miał ze sobą jakiś smakołyk. Ze swojej strony jak zwykle oferuję nieprzyzwoitą ilość zdjęć. A jak już obejrzycie zdjęcia, to może napiszcie jak planujecie przystroić w tym roku Wasze stoły?  Bo mnie czeka jeszcze jeden do aranżacji – w Starachowicach. Zostać przy różu, czy może znów poeksperymentować?

ŚWIĄTECZNY STÓŁ – INSPIRACJE

Gdybyście czuli niedosyt inspiracji, dużo więcej znajdziecie na moim blogu:

• wigilijny stół w odcieniach zieleni
• blue velvet, czyli miękko i zimowo na świąteczny stole
• minimalizm i natura przy wigilijnej kolacji
• święta w stylu nordic
• bożonarodzeniowa kolacja w kolorze niebieskim
• rustykalne nakrycie wigilijnego stołu

ściskam

Iza