Ja wiem, że sezon balkonowy jest już w tym roku zamknięty. W listopadzie, gdy zaczyna dopadać nas jesienna chandra (a w tym roku spotęgowana tym, co dzieje się w Polsce i na świecie) dobrze jest oderwać myśli i wrócić do tego co było miłe i fajne. Choć ten wpis, nie będzie o tym, jak to fajnie było latem na moim balkonie, to mimo wszytko mam nadzieję, że te kadry dadzą Wam trochę pozytywnej energii, a DIY- szafka ze sklejki, które przygotowałam zainspiruje Was do działań w domu i może małych przemeblowań?
SKLEJKA
Od czasu metamorfozy pokoju chłopców, sklejka wjechała na moje salony i bardzo często jest w użyciu. Dlaczego? Dla kogoś, kto lubi sam wymyślać projekty do swojego domu i je robić, ale nie posiada warsztatu i dużej przestrzeni, to bardzo wygodne rozwiązanie. Większość marketów budowlanych ma w ofercie cięcie sklejki na potrzebny nam rozmiar. Czyli większość brudnej roboty, wykonują za nas, za przystępną cenę. Dodatkowo sklejka jest dość tania, a rozmiary płyt sklejkowych i ich waga pozwalają na większą kreatywność niż drewno.
W Leroy Merlin jest to 3 PLN za cięcie sklejki, gdzie minimalny najkrótszy bok nie może mieć mniej niż 23 cm. Castorama nie pobiera dodatkowych opłat za cięcie, bo wliczone są w cenę sklejki – sklejka na wymiar jest droższa na 1 m2 niż sklejka kupowana w gotowych płytach. Nie spotkałam się też tu z minimalnym rozmiarem, od którego sklejka jest cięta. Poza tym można również złożyć zamówienie mailem (dzwońcie na info danego sklepu, podadzą Wam adres mailowy), bezpośrednio na stolarni sklepu wraz z dowozem lub odbiorem osobistym. Nie wiem jak jest w innych marketach budowlanych, bo nie miałam okazji korzystać.
Przy projektowaniu nowych szafek na balkon, wiedziałam, że również wykorzystam sklejkę, ale tym razem nie kierowałam się jej wyglądem (który bardzo lubię), a łatwością konstrukcji mebli.
SZAFKI NA BALKON
Jeśli pamiętacie jak wyglądał mój balkon, to wiecie, że jest już na nim jedna komoda. Niestety okazała się za mała, a ja potrzebowałam bardziej dopasowanych mebli do moich potrzeb i do możliwości balkonu. Dlatego na początku sezonu balkonowego, gdy w czasie wiosennych porządków wszystko z niego zniknęło, mogłam spokojnie wymierzyć przestrzeń i zaprojektować dwie proste szafki ze sklejki. Dwie zupełnie różne, ale pasujące do siebie i do całej aranżacji balkonowej. Po co mi tam one i co w nich będę przechowywać, dowiecie się w dalszej części wpisu.
SZAFKA Z DRZWIAMI
Choć jestem miłośniczką szuflad i gdzie mogłabym tam bym je miała, to w większej szafce balkonowej zdecydowałam się na drzwi. Był to trochę kompromis, bo chciałam oszczędzić mężowi walki z montowaniem prowadnic. 😉 Żeby nie było tak nudno, drzwi miały być polem do kreatywnego wykorzystania tej przestrzeni szafki. Oczywiście w pierwszej wersji myślałam o zrobieniu ramy i wypełnieniu jej rattanem. Potem pomyślałam, że w ramach less-waste, wykorzystam to co już mam w domu-tkaniny, a konkretnie len. Jak mi się znudzi, zawsze będę mogła wrócić do początkowego planu.
DANE TECHNICZNE
Szafka zrobiona jest z 12 mm sklejki. Jej wysokość to 75 cm, szerokość 75 cm, a głębokość 35 cm. Plecy zrobione są z płyty HD. Całość połączona jest metalowymi kątownikami, tak by nie było widać łączeń na zewnątrz. Półki oparte są na listewkach przymocowanych do ścianek.

Kolejnym etapem było zbudowanie drzwi. Do tego wykorzystaliśmy drewniane kantówki o wymiarach 5 cm na 2,5 cm (7 szt po 1 metrze wystarczyło). Łączenia listw zrobiliśmy pod ukosem. Chociaż w 1 planie jak widzicie miało być łączenie prostopadłe. I myślę, że to było ostatni raz kiedy poszaleliśmy ze skosami. 😉 Stanowczo stabilniejszą ramę w takich przypadkach ma łączenie prostopadłe. Przynajmniej w tak prostej stolarce jaką wykonujemy my z mężem. A jak możecie zauważyć na tych czarno-białych zdjęciach, naszym warsztatem często jest salon, pomiędzy kanapą i zabawkami najmłodszego dziecka.
Drzwi bez wypełnienia i koloru już całkiem fajnie nadały formę szafce. W ten sposób powstała baza, witryna, która może stanąć zarówno na balkonie (oszklonym) czy w którymś z pomieszczeń w domu. Drzwi można wypełnić rattanem, tkaniną lub szkłem. Nie trzeba być szklarzem. Jak to zrobić pokazywałam na przykładzie kredensu w sypialni.
Metalowe kantówki, które łączą ramę drzwi mają wymiar 7,5 x 7,5 cm . Myślę, że dobrze byłoby jeszcze użyć kleju na łączeniach, by rama była stabilniejsza. My niestety tego nie zrobiliśmy. Dodatkowo, by drzwi dobrze się zamykały zamocowaliśmy magnesy na dole i na górze. Trochę trudniej się otwiera, ale przy ciekawskim brzdącu, to akurat jest zaletą.
Długo zastanawiałam się nad kolorem szafki. Początkowo chciałam ją pomalować na ten sam, co komodę, która wcześniej tu stała. Ostatecznie, skusiłam się na wypróbowanie farb renowacyjnych Good Home, mocno polecanych przez Olę z @ms_baika, która nimi odnowiła w piękny sposób stary dom. Jak na razie jestem zadowolona. Są wydajne, dużo tańsze od konkurencji, dobrze kryją. Czy są trwałe, to czas pokaże. Na szafce znalazł się kolor manhattan, jeśli będziecie szukać. Oczywiście, farbę dodatkowo zabezpieczyłam lakierem. Poza tym, że zaleca to producent, to szafka stoi na balkonie i mimo oszklenia, przy silnych deszczach woda dostaje się szparami między szybami, do środka. Sklejka jednak na wilgoć jest dużo mniej odporna niż drewno czy metal. Dlatego też, tył pleców dodatkowo zabezpieczyłam warstwą lazury do drewna. Czego niestety nie mam na zdjęciach, bo chyba skasowałam te kadry z karty. Musicie uwierzyć na słowo.
Po pomalowaniu szafki i zalakierowaniu, wyciągnęłam z szuflady zalegający len (z IKEA, wersja szara, nie beżowa) i przybiłam małymi gwoździami (bo akurat nie miałam pinezek tapicerskich w domu). Nie będę ściemniać, w swoich DIY zdarza mi się chodzić na skróty. Nie wycięłam pięknie i równo lnu, ani nie obszyłam go na maszynie. Takie działania często podyktowane są u mnie obecnością małego brzdąca przy wszystkich pracach, co w wielu przypadkach ogranicza pewne ruchy. Dlatego kierując się zasadą, że zrobione jest lepsze, niż doskonałe, len zawinęłam dwukrotnie do środka chowając i zabezpieczając w ten sposób strzępiące się brzegi i przybiłam gwoździami. Ponieważ trochę czasu już minęło od zrobienia drzwi, to wiem, że dobrze jest maksymalnie napiąć tkaninę, bo z czasem się rozciąga i flaczeje.
Na koniec szafka dostała uchwyty , oczywiście DIY ze skóry. A jeśli potrzebujecie tutorial, to opisałam go w tym fajnym wpisie.
SZAFKA Z DRZWIAMI-PRZEZNACZENIE
Zastanawiacie się zapewne, po co mi szafki na balkon? Nie raz wspominałam, że nie posiadamy schowka, piwnicy ani garażu. Jedyne miejsce do przechowywania to nasze mieszkanie. Był czas, że roślin w domu było dużo więcej. Potem zaszłam w druga ciąże, która słabo znosiłam, pojawił się mały brzdąc wymagający sporo uwagi, oraz starszy syn też roszczący sobie prawo do matki ( i słusznie 😉 ). Z roślin przetrwały tylko te, które odwrotnie niż moje dzieci, moją uwagę miały w poważaniu.
Ta selekcja naturalna spowodowała, że zostało mi trochę pustych doniczek. Nie chcę się ich pozbywać, bo po pierwsze nadal wierzę, że moja dżungla wróci kiedyś do dawnej świetności (choć teraz też nie jest źle), a po drugie, rośliny rosną i często ich „potrzeby mieszkaniowe” się zmieniają. Dobrze jest mieć „lokale do wynajęcia” pod ręką. 😉
Miejsce na ziemię do kwiatów i drenaż na wypadek szybkiej akcji przesadzania roślin, też musi się znaleźć.
SZAFKA Z METALOWYMI SZUFLADAMI
Druga szafka jest zupełnie inna i w wyglądzie i rozmiarze, choć również ze sklejki. Początkowo miały być dwie takie same. Zmieniłam jednak projekt, ze względów praktycznych. Druga szafka ze sklejki stoi pod oknem balkonowym, które się otwiera. Ponieważ, to więcej niż pewne, że stawiałabym na niej rośliny, otworzenie szyb byłoby problematyczne. Dlatego zaprojektowałam niższą wersję. Bardzo jednak nie chciałam przy niej rezygnować z szuflad, lub czegoś na ich kształt, a nie chciałam zawracać nimi głowy mężowi.
Tak wpadłam na pomysł, że wykorzystam piękne jutowe kosze z IKEA. Długo szukałam na nie pomysłu, żeby dać sobie pretekst do ich zakupu. Niestety, gdy już go znalazłam, kosze zniknęły ze strony www i ze sklepu. Myślałam, że kolekcja była sezonowa. Zastąpiłam je inną nowością ze szwedzkiego sklepu. Metalowymi pojemnikami w pięknym zielonym kolorze. Szukajcie pod hasłem REJSA. Ale pojemniki jutowe wróciły do sklepu. I co teraz? 😉 Dajcie znać czy kupować, czy nie??? ha ha ha
Szafka ze sklejki została wymiarowana pod metalowe pojemniki, ale także z zachowaniem rozmiarów potrzebnych do zmieszczenia się w wyznaczoną przestrzeń na balkonie. Może komuś przydadzą się takie rozmiary, dlatego zeskanowałam mój odręczny szkic projektowy. Schemat budowy pudła szafki jest taki sam, jak poprzedniej. Sklejka, metalowe kątowniki, z tyłu płyta MDF. Dodatkowo w przedniej części szafki zamontowaliśmy podzielnik, by szuflady lepiej odnajdywały się w swoich wnękach. Od góry jest przyklejony Vikolem, a od dołu przykręcony śrubą.

Szafka zyskała też kółka, bo małe rozmiary dają jej szanse na mobilność i zmianę lokalizacji na balkonie. Mam też kiedyś w planach wykorzystać ją jako siedzisko. Wystarczy położyć na niej poduchy zrobione własnoręcznie. 😉 To jednak nastąpi wtedy, gdy młodsze dziecię będzie na tyle kumate, że nie będzie chciało wyjść z balkonu wspinając się po wszystkim 😉 Kolor tego mebla, też od początku nie był dla mnie oczywisty. Dopiero po decyzji o zielonych szufladach, wiedziałam, że powinien być to delikatny odcień szarości. W domu miałam tylko lazurę, która została mi po malowaniu desek balkonowych parę lat temu, więc wybór był prosty. Lazura spełniła wymagania zarówno co do koloru jak i mocy zabezpieczenia mebla.
SZAFKA Z SZUFLADAMI-PRZEZNACZENIE
Przeznaczenie tej szafki ze sklejki nie różni się za wiele od poprzedniej. Na górze mają stać rośliny, a w środku wszystko to co może przydać się do ich uprawy. Czyli dalsza kolekcja nie używanych teraz donic, osłonek, niezbędników ogrodniczych itp. Najważniejsze, że wszystko jest schowane i nie widoczne, a opakowanie spełnia rolę praktyczną i bardzo zadowala mnie wizualnie.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego obie szafki nie są w tym samym kolorze, to odpowiedź jest prosta. Chciałam uniknąć nud jednocześnie obawiałam się też bałaganu kolorystycznego. Myślę, że się udało się wyjść cało z tego dylematu. Wszystko weszło we wspólną gamę kolorów i dobrze współgra, ale się nie zlewa.
BALKON PO ZMIANACH
Ci, którzy śledzą mój blog od dawna, wiedzą, że balkon, to jest mój ulubiony kąt w domu i co roku go dopieszczam. I choć myślałam, że w tym sezonie już nic nie zmienię, stało się inaczej. Nie gwarantuję, że za rok ten balkon pozostanie w podobnej formie. Jakby nie było, poza stałymi meblami, on przechodzi metamorfozy przez cały sezon. Wystarczy zmienić kolory poduch, dodać inne kocyki i postawić sezonowe kwiaty a już będzie inaczej. O tym będzie post na wiosnę. Teraz zostawiam Was z balkonem w wersji późno październikowej. Rośliny nadal stoją na balkonie, ale lada moment wrócą do domu.
BALKON ETAPY ZMIAN
Takie porównania jak było, a jak jest, zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem. Sama je lubię. Często jednak są to zdjęcia przed i po. U mnie zmienia się na tyle często, że będzie „przed”, „przed”, „przed” i „po”. I to nie wszystkie „przed”, które mogłabym Wam pokazać. Dla tych, którzy mają więcej czasu i chęci polecam wpisy balkonowe z roku 2014 , 2015 , 2016 , 2017, 2018 , 2019
BYŁO BYŁO BYŁO JEST
BYŁO JEST
Ten wpis, jak wiele moich postów na blogu, ma na celu pokazania Wam, że nie trzeba być stolarzem, nie trzeba mieć warsztatu, żeby tworzyć dla siebie fajne rzeczy i meble. Wystarczą chęci i kreatywne myślenie, przyda się też obserwowanie blogów, które pokazują jak się do tego zabrać. I tu polecam siebie i mój blog. Nie pogniewam się, jak Wy również mój blog polecicie dalej. 🙂
ściskam
Iza
3 komentarze
Jesteście masterami DIY-owego stolarstwa 😀 Obie szafki super, ta z pojemnikami byłaby też ekstra do pokoju dzieci (ekhm… nie wiem czy się nie zainspiruję, zwłaszcza że po poleceniu tych nowości sama zakupiłam jeden w IKEA 😉 btw. kosze jutowe (jeśli to te o których myślę) też kup – pojemników i koszy nigdy dość :p
Faajnie tu u Ciebie jak zawsze i jakbyś miała wątpliwości co do bloga – są tu tacy, którzy bywają regularnie i są wdzięczni za takie dawki koloru, pięknych zdjęć i pomysłów. Uściski!
Aga 🙂 Dzięki. Od osoby, która sama z mężem tez dużo pięknych rzeczy robi, taki komentarz jest na wagę zlota <3 Tak jak piszesz, szafka z pojemnikami fajnie sprawdzi sie w pokoju dziecięcym, albo jako ławka w przedpokoju. Choć muszę ostrzec, że pojemniki same w sobie są cięzkie, wiec nie polecałabym w pokoju małych dzieci.. a kosze jutowe własnie zamówiłam..hahah jestem ten sam team co Ty, koszy nigdy dosyc. Dlatego IKEA aktualnie zrobiła mi ból portfela tym wysypem fajnych koszy...hehe I dzięki za regularne odwiedziny. Bardzo duzo to dla mnie znaczy. Ps. czekam na reanimację twojego bloga :*
„Zrobione jest lepsze niż doskonałe” (i niedokończone) niech ja się tego nauczę… 😀 to takie mądre. Znając mnie robiłabym pół roku taką szafkę żeby wszystko było na tip top. Albo rok…
Wszystkie Twoje pomysły DIY są świetne.